Page 80 - LiryDram_17-2017
P. 80

zaniec uporał się z ba-
lastem przeszłości, któ-
ry stanowił bagaż wspo-
mnień / pełen zbędnych
słów, przyszłość nie za-
częła się jawić jako opty-
mistyczna opozycja do do-
skwierającej pustki. Nie
stanowi upragnionej al-
ternatywy, jest raczej roz-
patrywana jako koniecz-
ność, konsekwentna seria
zachowań, którą wyzna-
cza wyrok / na nowe życie
/ z klauzulą / na szczęście
jako metafora osobiste-
go dramatu lub aluzja do
formalnego rozwodu. Na
szczęście nie znajduje się w pułapce ani la- biryncie bez wyjścia, bo w wierszu Kołata- nie serca wyznaje: W zagubionym / koryta- rzu / odnalazłem miłość.
Pojawia się wielkie pragnienie (o wręcz ko- smicznym wymiarze) przeżywania, nawet skołatanym w wyniku wcześniejszych ne- gatywnych przeżyć sercem, niespodzie- wanej miłości, która jak wyznaje poeta, emanowała / paletą uczuć / których nie znałem. Jak to możliwe, że istnieją jeszcze takie stany emocjonalne, które podmiot liryczny dopiero rozpoznaje, z którymi do- piero się oswaja? Czy to ma związek z wy- jątkowością osoby, którą darzy uczuciem? Kim ona jest i co jest jej życiową pasją, możemy wywnioskować z lektury utworu Wieczorem, gdy poeta, nieobecny przez cały dzień, wyjawia: Wracam do ciebie / z łąk natchnienia / aby umierać / w ramio- nach / twoich wierszy. Także jest poetką i na dodatek bardzo dobrą poetką, skoro
można zatracać się w jej poezji aż do utraty tchu, a świadczy o tym wyjąt- kowa metafora: umierać / w ramionach / twoich wierszy, zapewne z nad- miaru wzruszeń jak ro- mantyczny kochanek. Na- wet imię osoby, w której podmiot liryczny zako- chał się nie na zgubę i nie na zatracenie, tylko żeby siebie i ukochaną oca- lić przez miłość, jest wy- jątkowe, czemu daje wy- raz w utworze Ukojenie, gdyż napisał: Zobaczyłem / twoje magiczne imię /
w liściach drzew // usłyszałem / w śpiewie ptaków. Cała natura przepełniona jest po- zytywnymi wibracjami płynącymi z imie- nia umiłowanej (w tym przypadku celowo nie używam słowa „kochanki” ze względu na niektóre negatywne konotacje). Jed- nak ocalająca moc miłości w osobistej liry- ce Janusza Szota, największy wyraz znaj- dując właśnie w tym wierszu, ma także moc uzdrawiania, gdy poeta przepełniony uczuciem wyznaje, że imię osoby ukocha- nej było jak balsam / koiło rozdartą duszę / przywracając / bicie serca / i spokojny sen. Bardzo wzruszający i oryginalny jest poże- gnalny utwór Przebudzenie, którego przy- rodnicze tropy (tęcza, jaśminowy dzwo- nek) stają się symbolem przejścia i połą- czenia z zaświatami. Charakterystyczne dla poety jest także i to, że w tym poetyc- kim obrazie nie odwołuje się do symboliki żadnej religii, bo gdy wyznaje: Kiedy już będę / po drugiej stronie tęczy // zadzwo-
78 LiryDram październik–grudzień 2017
Janusz Szot, Bez sztucznej pozy, Wydawnictwo SIGNO, Kraków 2017.


































































































   78   79   80   81   82