Page 25 - 02_LiryDram
P. 25
z góry świetlny promień „prowadził” bohatera przez scenę; operowanie reflektorem przypo- minało o istnieniu wiecznego Źródła Światła. To się nie zmieniło od czasu „Fausta” i „Wielkie- go teatru świata” (1986, A. poz. 4) – tak funkcjonuje oświetlenie i w „Barabaszu”. „Dla mnie taki snop światła bardzo dużo znaczy – tłumaczył reżyser podczas spotkania z publicznością – jest ochroną. To jest oczywiście znak teatralny, ale przekłada się na coś, co ma zupełnie inny wymiar. Chodzi o to, że w tej samotności, w tym bólu, tej rozpaczy, w dojmującym poczuciu niezrozumienia – bo „Barabasz” to jest taki błąkający się wędrowiec, taki podrzutek – to świa- tło go chroni. Kimkolwiek jesteś, gdziekolwiek jesteś, czy uznajesz mnie czy nie – ja jestem z tobą. Muszę powiedzieć, że jestem zaskoczony, że to zostaje tak wprost odczytane, bo to są pewne tajemnice reżysera... Tu nie chodzi o to, żeby oświetlić bohatera. To jest absolutnie świadome; to światło wyszczególnia go – czyli ukazuje jego samotność; a z drugiej strony samo światło daje mu opiekę, daje mu bycie, to że on jest, esencję, esse – ja jestem. s. 238
Misteryjność stała się rozpoznawalnym znakiem teatru na Chramcówkach [...] zdaniem Katarzyny Krzyżan, była to misteryjność świadomie przeciwstawiana historiozofii patrona teatru. „Wysuwana przez Dziuka propozycja teatru metafizycznego dotyczy całości reper- tuaru. W wystawianych przez niego misteriach przestrzeń gry odbija hierarchię wartości” – twierdziła.
Dziuk prowadził tę grę na wiele sposobów. Nierzadko przedstawienia wyrażające drogą mu postawę światopoglądową zderzał nie tylko ze spektaklami Witkiewczowskimi, ale i z tymi, które ukazywały punkt widzenia całkowicie przeciwstawny ( jak Caligula Camus’a). Wybie- rał bohaterów, którzy pod wpływem traumatycznych przejść zyskiwali moralną samoświa- domość ( jak Edyp). Spragnionych wiedzy z drzewa wiadomości dobrego i złego, a zarazem żądnych życiowych uciech (jak Faustus Marlowe’a). Poddanych okrutnej próbie skierowanej przeciw miłości (jak Abelard i Heloiza). Nieprzejednanych w czynionych przez siebie reli- gijnych wyborach (jak Jokanatan Wilde’a). Grzesznych i przeżywających mistyczny wstrząs pod wpływem odradzającego uczucia ( jak Miguel Mannara Oskara Miłosza). Biorących na swoje barki całe zło świata, aby je kreacyjnym gestem przetworzyć (jak szalony artysta – samobójca z Tema con variazioni, 1993, A. poz. 1). s. 167, 168
Wbrew zwodniczej otoczce infantylnego humoru „Ccy-Witkac-y” uzmysławiało widzom groźbę utraty tego, co jak dotąd wyróżniało homo sapiens. Było przedstawieniem o zaniku mózgu – duchowej podstawy człowieczeństwa. Historia XX wieku – wieku bezwzględności, patologii, głupoty, żądzy władzy i użycia – tak długo systematycznie eliminowała pierwia- stek duchowy z naszej świadomości, aż wyprodukowała nowego „człowieka epoki”, o pozio- mie moralnym i intelektualnym żyjątka, któremu „zjadły mózgi szare wszy”...
Człowiek to styl... spektakl Dziuka odsłaniał zastraszającą redukcję Istnienia Poszczegól- nego. Redukując słowa do esemesowych skrótów, ich nadawca nie zauważył jak bardzo skurczyła się jego dusza. Jak zubożała, dobrowolnie ogołocona z możliwości językowego wyrazu s. 165
luty 2014 LiryDram 23