Page 35 - 06_LiryDram
P. 35

Na Skalnym Podhalu można często zował na spornym terenie bójki z węgierski-
usłyszeć słowa góralskiej śpiewki:
Górole, górole, góralsko muzika,
cały świat obyndzies, ni ma takiyj nika.
Rzeczywiście nie ma, bo jak stwierdził już Seweryn Goszczyński: Muzyka ta jest cał- kiem oryginalna, niepodobna do żadnej mu- zyki tego rodzaju; jest niby jednotonna, ale tak rozmaita, taka jakaś nieskończona, taka dzika w swoim tonowaniu [1].
Wielu było słynnych twórców tej muzyki, jednak palmę pierwszeństwa wśród nich dzierży chyba Bronisława Konieczna „Dzia- dońka”. Ta najwybitniejsza skrzypaczka Skalnego Podhala, zwana popularnie „Saba- łą w spódnicy”, urodziła się 17 marca 1894 roku na Łysej Polanie w rodzinie Jędrzeja Dziadonia i Marii z domu Heigel, mającej swoje korzenie w Bawarii. Bronisława była najmłodszą z rodzeństwa liczącego 6 bra- ci i 4 siostry. Ojciec pracował jako gajowy w Dolinie Rybiego Potoku w dobrach zako- piańskich nabytych przez hrabiego Włady- sława Zamoyskiego. Prowadził też niewiel- ką karczmę przy drodze do Morskiego Oka, do której często zaglądali miejscowi górale pracujący w lasach, pasterze, turyści oraz myśliwi. Przychodzili powodowani nie tylko potrzebą odpoczynku czy pożywienia się, ale również zwabieni urokiem gospodarza, któ- ry był świetnym skrzypkiem, gawędziarzem i kompanem łowieckich eskapad.
Ten prawdziwy zbójnik i „polowac”, męż- czyzna skory do „wypitki i wybitki”, był ulu- bieńcem Władysława Zamoyskiego, bowiem wielce zasłużył się w słynnym sporze o Mor- skie Oko między Galicją i Węgrami. To on, dając upust swojej zbójnickiej krwi, organi-
mi żandarmami, palił wznoszone przez nich budynki i posterunki, wyrywał niewłaściwie postawione słupy graniczne, siał postrach. Sporo o tym napisano [2-4].
Z tego okresu Bronisława wyniosła umiłowa- nie „rodnej” ziemi, przywiązanie do „ślebo- dy” oraz buntowniczy charakter dający w ży- ciu odpór wszystkiemu, co „ciemięży ducha i tamą się kładzie ku wyrostowi”. Wyniosła też umiłowanie góralskiej muzyki, bowiem w domu rodzinnym grał ojciec i stryj Jakub, grali starsi bracia, a przede wszystkim przy- chodził przyjaciel ojca, niezrównany wów- czas muzykant Bartłomiej Obrochta, który po sąsiedzku prowadził schronisko w Dolinie Roztoki. To u niego, jako mała dziewczynka, pobierała pierwsze lekcje. Ojciec odbierał to krytycznie uważając, że muzykowanie to nie „babsko rzec”. Toteż do gęśli sięgała po kry- jomu, kiedy Dziadoń wychodził do pracy do lasu. Jego niechęć do „fanaberii” córki przeła- mali ostatecznie hrabia Zamoyski i hrabia Ba- czyński, uświadamiając mu, że mała Broncia gra lepiej od niego. Urzeczeni jej muzyką za- proponowali wysłanie jej do Wiednia do szkół. Niestety, na to zgody ojciec nie wyraził.
Od hrabiego Baczyńskiego w prezencie do- stała wysokiej klasy skrzypce mistrzowskie zakupione w Wiedniu. Słynne skrzypce „Dzia- dońki”, na których grała do końca życia. Mając 12 lat została prymistką rodzinnej kapeli. Na- tchnienia do gry szukała na skalnych perciach tatrzańskich grani, w podmuchach halnego, szumie górskich potoków i lasów, grzmotów błyskawic. Wykształciła swój własny i nad- zwyczaj oryginalny styl. Nuty „zbójnickie”, „krzesane”, „ozwodne”, „drobne”, „wiyrcho- we”, „liptowskie” czy „madziarskie”, były przez nią wykonywane w najprzeróżniejszych
styczeń-marzec 2015 LiryDram 33


































































































   33   34   35   36   37