Page 52 - 1. Part Ebook Andrzej_April 12 Rozbicki_08042021_Active
P. 52

Salę wypełniły cudowne dźwięki uwertury
             do „Wesela Figara” Mozarta. Już po chwili można
             było zorientować się, że za pulpitami siedzą mu-
             zycy wysokiej klasy, prowadzeni przez dyrygenta
             wybitnie muzykalnego, o nie byle jakim doświad-
             czeniu. Andrzej Rozbicki potrafił wyczarować nie
             tylko piękne brzmienie swojej międzynarodowej
             orkiestry, ale jak na dyrygenta z wieloletnią prak-
             tyką przystało, potrafił nadać utworowi Mozarta
             nowy, świeży kształt interpretacyjny. Po Mozarcie  Webbera. Owacjom nie było końca. Okazało się,
             przyszła kolej na Pucciniego. Arię Mimi z „Cy- że mamy w Toronto nie tylko doskonałą polsko
             ganerii” przepięknie zaśpiewała nasza cudowna,  -kanadyjską orkiestrę symfoniczną prowadzoną
             pełna naturalnego wdzięku, Kinga Mitrowska.    przez znanego w wielu krajach polskiego dyry-
                    Ogromną i zasłużoną sympatię publicz- genta, ale mamy również świetną, międzynaro-
             ności zdobyła sobie również druga dama wieczo- dową publiczność, która potrafiła docenić wysiłek
             ru - pani Anna Shafajinskaia. Ta utalentowana  twórczy Andrzeja Rozbickiego i jego muzyków.
             śpiewaczka nie dość,  że pięknie zaśpiewała Walca     Podobno kiedyś Napoleon wezwał swoich
             Mussetty z „Cyganerii”, to jeszcze próbowała żar- marszałków i kazał im zapomnieć, że w słowni-
             tobliwie speszyć „starego lisa” Rozbickiego za- ku istnieje słowo „niemożliwe”. Podejrzewam, że
             lotnymi, powłóczystymi spojrzeniami. Pierwszą  wśród napoleońskich oficerów znajdował się ja-
             część koncertu zakończyła orkiestra bardzo do- kiś przodek Rozbickiego i przekazał Andrzejowi
             brze zagraną suitą z „Fausta” Gounoda.         genetycznie to, co usłyszał od Cesarza. Rozbicki
                    Na  drugą  część  wszyscy  czekali  z  dużą  udowodnił (nie po raz pierwszy zresztą), że ob-
             niecierpliwością, ponieważ w programie zapo- licze naszej społeczności należy tworzyć w dzia-
             wiedziany był występ niezwykłej grupy perku- łaniu, a  nie w  jałowych dyskusjach o  jedności
             syjnej. I rzeczywiście. Na scenie pojawili się: Jes- Polonii lub jej skłóceniu. Niewiele chyba będzie
             se Flis, Elaine Ziemba, Chris Korwin-Kuczyński,  przesady w stwierdzeniu, że Andrzej Rozbicki
             David Miller i Barry Diemert. Politycy w zupełnie  więcej dobrego dla środowiska polonijnego zro-
             nowych dla siebie rolach sprawdzili się doskonale.  bił jednym koncertem, niż niektóre organizacje
             Jesse Flis okazał się utalentowanym szołmenem.  swoją wieloletnią działalnością. Myślę, że wiele
             Swoją wirtuozowską grą na odpustowym koguci- ciekawych inicjatyw topi się w pseudodemokra-
             ku wywoływał huragany śmiechu na widowni.  tycznych, niepotrzebnych dyskusjach z powodu
             W pewnym momencie zrezygnował z mało spek- braku „dyrygenta”. Celebrity Symphony Orche-
             takularnego instrumentu, zabrał batutę Andrzejo- stra ma dyrygenta-wizjonera. Wróży jej to długi
             wi Rozbickiemu i osobiście poprowadził orkiestrę  i pełen sukcesów żywot.
             w „Toy Symphony” Leopolda Mozarta. Pozostaje          Rozbicki ze swoim międzynarodowym
             mieć nadzieję, że nasi sympatyczni, utalentowa- zespołem wyszedł poza polonijny krąg. Spowo-
             ni muzycznie politycy równie koncertowo będą  dował, że w sali koncertowej Polacy razem z Ka-
             się spisywali w swojej zasadniczej działalności.  nadyjczykami, Rosjanami, Niemcami i przedsta-
             Potem była uwertura do „Zemsty Nietoperza”  wicielami wielu innych nacji oklaskiwali bardzo
             w wykonaniu orkiestry i czardasz z tej samej ope- dobrą, swoją orkiestrę, że wszyscy pospołu byli
             retki Straussa, bajecznie zaśpiewany przez Kingę  z niej dumni. I z polskiego dyrygenta będącego
             Mitrowską. Atmosferę widowni do białości roz- spiritus movens całego przedsięwzięcia. Andrze-
             grzały obie panie, śpiewając fragmenty z „Travia- jowi Rozbickiemu i jego Orkiestrze należą się
             ty” Verdiego. Muzyczną ucztę zakończyła Cele- wielkie, szczere gratulacje.
              brity Orchestra Symfonicznymi ref1eksjami A.L.      Jacek Bonikowski, „Gazeta”, 22 lutego 1995



           50
   47   48   49   50   51   52   53   54   55   56   57