Page 88 - 1. Part Ebook Andrzej_April 12 Rozbicki_08042021_Active
P. 88
„Una voce” Rossiniego w wykonaniu
młodziutkiej pół Francuzki pół Polki z Toronto
Michele Bogdanowicz o przepięknej barwie gło-
su i scenicznym talencie, zabrzmiało bardzo doj-
rzale. „Usta milczą, dusza śpiewa”, najbardziej po-
pularna aria z „Wesołej Wdówki” Lehara, którą
przez trzy lata Kiepura z Martą Eggerth grali na
Broadwayu, z wielką gracją i wzajemną adoracją
równocześnie zaśpiewali Marta Abako i Ryszard
Wróblewski oraz Grażyna Brodzińska i Juliusz
Ursyn-Niemcewicz.
Operetka ma w sobie klimat starych ko-
ronek, kapeluszy z piórami, wachlarzy, pięk-
nych sukien, pełnych przepychu dekoracji, ale też
i lekkość tańca, zabawną intrygę, radość śpie-
wania. Najbardziej „operetkowa” okazała się na
scenie Grażyna Brodzińska, pełna gracji, wdzię-
ku, uroku, wspaniale, tanecznie poruszająca się.
Całą swoją osobowością wprowadziła prawdzi- Marta Abako
wie operetkowy klimat, oszołomiła wprost nieby- nocy, Grażyna Brodzińska zaśpiewała „Przetań-
wałymi paryskimi sukniami, a szczególnie prze- czyć cała noc”.
piękną suknią z trenem, przepyszną, bogatą, suto Niewątpliwym przebojem tego wieczoru
marszczoną, dopasowaną w talii, odkrywającą ra- stał się utwór unieśmiertelniony przez Jana Kie-
miona, w lekkim seledynowym odcieniu, mie- purę „Brunetki, blondynki” Roberta Stolza. Ju-
niącą się różnorodnymi fałdami, a jednocześnie liusz Ursyn-Niemcewicz odważył się zaśpiewać
noszoną lekko, choć trochę szeleszcząco. Gdy po- ten filmowy przebój i to z dużym sukcesem, wi-
jawiła się w tej kreacji na scenie najpierw rozległo docznym w postaci aplauzu publiczności.
się przeciągłe „ooooch”, a potem artystka otrzy- Mimo, że koncert trwał trzy godziny, nie
mała gromkie brawa. Tego wieczoru cała sala za- wiadomo kiedy minął. – Czas się pożegnać – za-
brzmiała jej urokliwym i zaraźliwym śmiechem komunikował Bogusław Kaczyński. „Time to say
w „Arii ze śmiechem” z „Pericholi” Offenbacha. goodbye” - przepiękna pieśń Sartoriego z reper-
Podczas koncertu scena rozbrzmiewała tuaru Andrea Bocellego, a wykonana przez Gra-
ciągle znanymi i lubianymi operetkowymi prze- żynę Brodzińską i Juliusza Ursyna-Niemcewi-
bojami, czardaszem z „Hrabiny Maricy” Kalmana cza - wprowadziła bardzo romantyczny nastrój.
ognistej Marty Abako, duetem Grażyny Brodziń- Na zakończenie znów zaśpiewał Jan Kiepura. „O
skiej i Juliusza Ursyna-Niemcewicza w arii „Co się sole mio” E. di Capua zabrzmiało najpierw gło-
dzieje?” z „Księżniczki czardasza” Kalmana, no sem sprzed lat, a następnie do Kiepury dołączyli
i niekończącym się, bisowanym utworem „Wiel- kolejno trzej śpiewacy, łącząc się w finale koncer-
ka sława to żart” z „Barona Cygańskiego” Straus- tu z czasem minionej epoki.
sa w wykonaniu Ryszarda Wróblewskiego, któ- Po tak udanym koncercie, zorganizowa-
ry tak rozbawił publiczność, że gdyby znalazł się nym przez Andrzeja Rozbickiego, dyrygujące-
w pobliżu wolny parkiet, zapewne zaczęto by tań- go swoją niezwykle zgraną orkiestrą, oczekujemy
czyć walca. Aby dopełnić tła długo trwającej kie- następnych muzycznych przeżyć i kolejnego kon-
purowskiej epoki, rozbrzmiewającej na scenach certu, tym razem w karnawale.
i scenkach powojennego Broadwayu słynnym Joanna Sokołowska-Gwizdka, ”Gazeta”, Toronto,
musicalem „My Fair Lady”, ulegając czarowi 25-27 października 2002
86