Page 15 - Besson&Demona
P. 15

Moje śmiałe wkroczenie w świat spraw „końskich” zostało utrwa- lone na fotogra i 22 czerwca 1925 roku w Krzyżanowicach. Ja siedzę (wyraźnie pod urokiem okoliczności, choć zamyślony) na Baby, ojciec mi się przygląda (z zaciekawieniem). Obaj jesteśmy poważni, cho- ciaż wydaje się, że ojciec jakby lekko się uśmiechał. Jeszcze nie wiem, że właśnie zawarta znajomość z przedstawicielką rodu końskiego kilka lat później zakończy się dla mnie bardzo nieprzyjemnie. Na razie nastąpiła prezentacja i mój kucyk radośnie rży (a ja, być może, pomyślałem: „Wi- taj, Baby”?).
Zdaje się, że ten pogodny czerwcowy dzień rozpędzonego już na dobre ubiegłego stulecia był jednym z ważniejszych dla nas obu – ojca i jego wówczas ledwo odrośniętego od ziemi potomka. Urodziłem się bowiem niespełna trzy lata wcześniej – w poniedziałek 20 listopada 1922 roku*. W każdym razie taka data mojego przyjścia na świat została zapisana o - cjalnie. Rodzice twierdzili jednak, że był to 5 listopada i do końca ich życia tego właśnie dnia obchodziliśmy moje urodziny. Dlaczego i w jaki sposób doszło do zmiany daty, nie wiem. Sądzę, że ta mała nieścisłość nie zawa- żyła na moim życiu. Chociaż, kto wie? Dwa tygodnie to czasami epoka... Jak było naprawdę, nie dowiedziałem się nigdy.
„Co za piękne oko” – wydałem werdykt z pewnością kilkulatka, kiedy zaprowadzono mnie do stajni, abym przywitał właśnie urodzonego źre- baczka. Ogierek Bej pojawił się w naszej rodzinie jako potomek Baśki, drugiej kucki, czyli „koleżanki” Baby. Od pamiętnej fotogra i (ja na Ba- by) minęły już trzy lub cztery lata i właśnie rozpocząłem pod okiem ojca naukę powożenia kucami, a następnie jazdy na Baby. Nie pamiętam tam- tego wydarzenia, ale przez wiele lat, śmiejąc się, ojciec przypominał mi tę moją pierwszą ekspertyzę. Był nie tylko rozbawiony, myślę, że także szczęśliwy, iż tak poważnie traktuję konie. Że stają się moją pasją, moją miłością – tak jak jego.
* W Słupi,
w powiecie włoszczowskim, na ziemi kieleckiej. Słupia była majątkiem ojca mojej matki, Władysława Dreckiego.
Kto dosiadł konia, ten dosiadł wiatr.
...O RODZINIE
przysłowie polskie
– 13 –


































































































   13   14   15   16   17