Page 168 - Besson&Demona
P. 168

BESSON I DEMONA
Poźniak, z którym współpracowałem aż do mojego odejścia z Mosznej (obowiązki dyrekto- ra pełnił przez 25 lat, do przejścia na emeryturę). Wówczas mało go znałem, dużo jednak o nim słyszałem od mojego szwagra Andrzeja Morawskiego, był bowiem jego sąsiadem. Pochodził z rodziny ziemiańskiej, która miała majątek Głębokie położony w Sanockiem, kilka kilometrów od Niebieszczan. Aby w tamtych czasach utrzymać się na stanowisku dy- rektora, niechętnie przyznawał się do swego pochodzenia. Przede mną zataić tego jednak nie mógł. Kilkakrotnie namawiał mnie, abym zapisał się do partii – bez rezultatu.
BESSON MIAŁ CENNĄ SIOSTRĘ
Rok 1963 przyniósł kolejne zmiany w hodowli koni. Decyzją Centralnego Zarzą- du w Stadninie Koni Nowielice zlikwidowano dział koni szlachetnych – zachodniopomor- skich „gryfów”, a na to miejsce zostały przeniesione z Mosznej i Kozienic  ordingi. Ponie- waż klacze  ordzkie w Mosznej były końmi pracującymi, przeto po ich odejściu powstała luka. Aby ją zapełnić, uzyskałem zgodę Centralnego Zarządu na wybranie dwudziestu klaczy „gryfek”, które miały być używane do prac polowych. Miałem zamiar wykorzystać ten znakomity materiał do produkcji konia sportowego wysokiej klasy. Pojechałem do Nowielic i wybrałem dwadzieścia dwie klacze. Poza tym udało mi się wyciągnąć ze stad- niny w Pruchnie (Ochaby) półsiostrę Bessona, klacz Singarię (Bijou – Sauge), która po niezłej karierze sportowej została bardzo cenną matką. Z Dorpatem xx dała doskonałego Signora, uczestnika WKKW na igrzyskach w Monachium, a z Caruso xx Sirosa oraz cztery córki, z Rumianem (syn Rittersporna) Rosannę, matkę Rossiniego i Rosa Cary (obydwa po Caruso xx). Z kolei Rosa Cara z Jantarem dała Rozmaryna, a Singaria ze Szczecinem xx – Signorinę i Silvę oraz z Caruso xx – Simcę, która obok Rosa Cary i Silvy dała całą plejadę córek i koni sportowych wywodzących się od klaczy Sauge.
Do sportu, poza własnymi końmi, Moszna sięgała głównie po angloaraby z Pruchny. Oprócz klaczy Singaria do naszego klubu tra ł z Białki wybrakowany z powodu niepłod- ności Arlet (Amur – Arlette), a następnie Gonosz (Orientale XX – Galonee). W końcu ściągnąłem z Pruchny wybrakowaną za jałowość, wiekową już Sauge (Vlan – Libertine), która w Mosznej dała z Rybakiem (Rittersporn xx – Córa) jeszcze jednego źrebaka, ogie- ra Romeo. Przy jego porodzie padła.
Nieco wcześniej dyrektor Centralnego Zarządu Stanisław Kurowski przydzielił mi z Pruchny importowaną z Francji klacz Diamentine (Diamant IV – Elsa). Diamentine miała trudności z zaźrebieniem, za to wielkie możliwości skokowe. Jej bardzo trudny charakter i stosunkowo zaawansowany wiek skłoniły mnie do wycofania jej ze sportu i pokrycia ogierem Hexton xx (ojciec Alhemika). Z tego „związku” urodziła się przecięt- na klacz Druza. Później została sprzedana do Szwajcarii. Diamentine ponownie źrebna z Hextonem xx została oddana do Gogolewa (SK Pępowo), gdzie urodziła ogiera Diamen- ta (z powodzeniem odgrywał rolę ogiera czołowego w macierzystej stadninie).
– 166 –


































































































   166   167   168   169   170