Page 239 - Besson&Demona
P. 239

... O SPORCIE
I dla mnie, i dla Bessona to był dobry rok
– zostaliśmy mistrzami Polski. Sopot, 1954 r.
Ponieważ nie miałem żadnych zawodów „po drodze”, na treningach skakałem frag- menty różnych kombinacji. Mistrzostwa Polski w Sopocie rozgrywane były pod egidą Ludowych Zespołów Sportowych, które jeździectwo zaliczały do swoich konkurencji i nad którymi obejmowały patronat. LZS zażyczyły sobie, aby o cjalnym strojem na mistrzostwach były zielone sweterki i furażerki. Wyglądaliśmy w nich dosyć młodzie- żowo. Nie pamiętam, jaka była przyczyna, że startowałem tylko na Bessonie, a Argun nie brał w tych mistrzostwach udziału. Start na dwóch koniach w pół nałach zawsze daje możliwość zdobycia większej liczby punktów kwali kacyjnych.
Besson czuł się doskonale, skakał świetnie i zdobył dla mnie złoty medal i tytuł mi- strza Polski. Droga do tego medalu nie była jednak prosta. Pierwszy pół nał wygra- łem, mając za sobą młodego chłopca Ireneusza Napierałę z Poznania, a na trzecim miejscu uplasował się Czesław Matławski na Alchemiku. W drugim dniu jedynym bezbłędnym przebiegiem mógł się poszczycić Edek Perzyna na Monopolu, zaś na dru- gim miejscu z 4 punktami karnymi uplasowało się nas pięciu, w tym Czesław Matław- ski. Po dwóch dniach miałem na koncie 59 punktów boni kacyjnych, a Czesław 57, więc różnica była niewielka i teoretycznie droga do złotego medalu dla nas obu była otwarta. Mnie się udało  nał (dwa nawroty) pojechać bezbłędnie. Na drugą pozycję i po medal srebrny wyszedł Bernard Gellert na Bałaganie z Racotu, a tytuł drugiego wicemistrza i brązowy medal wywalczył Henryk Dembski na Calmirze z Sierakowa.
***


































































































   237   238   239   240   241