Page 248 - Besson&Demona
P. 248

BESSON I DEMONA
Mistrzostwa Polski, Sopot 1955 r., mistrz polski Maciej Świdziński na Argunie.
mieli dokonać szefowie ekip. Płk Rómmel wyznaczył nas trzech – Stawiń- skiego, Świdzińskiego i mnie, przydzielając nam konie Panter, Marabu i ku zaskoczeniu Niemców (ale także naszej ekipy) dla mnie wybrał małą siwą Sonię. Niemcy pojechali zaś w następującej kombinacji: Schultz na Besso- nie, Fiege na Baronecie i Rosner na Beju.
Miałem szczęście przeprowadzić Sonię przez parkur bez zrzutki, drugie miejsce podzielili Świdziński i Schultz, a czwarty był Stawiński. Miałem znów radość, gdyż wygrałem trzeci konkurs z rzędu, a mój koń, choć pod Niemcem, zajął drugie miejsce. I tak z Maćkiem wzięliśmy rewanż w War- szawie za niepowodzenie w Sopocie.
W JEDNYM BOKSIE, NA POLÓWKACH, A KRAN W... KORYTARZU
W dwa czy trzy tygodnie po zawodach przyjaźni z ekipą NRD mie- liśmy następną imprezę: zawody w ramach Festiwalu Młodzieży, który od- bywał się w Warszawie. Zostaliśmy więc na Służewcu i przez czas do roz- poczęcia festiwalu odbywało się zgrupowanie treningowe. Zakwaterowani byliśmy w stajni – Kazio Stawiński, Czesław Matławski, Jurek Grabowski, Edek Perzyna, Maciek Świdziński i ja – zajmowaliśmy jeden boks, spaliśmy na składanych łóżkach polowych, a myliśmy się pod kranem na korytarzu
– 246 –


































































































   246   247   248   249   250