Page 249 - Besson&Demona
P. 249
stajni. Nie wiem, czy dziś więźniowie zgodziliby się na takie warunki, jakie my mieli- śmy na tym zgrupowaniu. Zawody były dwudniowe, startowałem więc w dwóch kon- kursach. Besson nadal był w znakomitej formie i obydwa konkursy wygrał. Przez ten miesiąc w Warszawie nie zrobił ani jednej zrzutki.
NASZE DROGI ROZESZŁY SIĘ DEFINITYWNIE
W sekcji jeździeckiej w Mosznej młodzi masztalerze próbowali swoich umie- jętności na koniach wycofanych z toru – Pasztumie, Dum Dumie, Dekrecie. Z tej gru- py jeźdźców najwięcej zacięcia miał Gerhard Geisler i on został zawodnikiem sekcji. Jak zwykle jesienią zostały rozegrane mistrzostwa Polski, tym razem w Sopocie. Po udanych przejazdach Maćka na Argunie w międzynarodowych zawodach w Sopocie, a specjalnie w Warszawie, postanowiłem zrezygnować z drugiego konia, właśnie Ar- guna, i udostępnić go Maćkowi. Zdawałem sobie sprawę, że tym samym zmniejszam swoje szanse na obronę ubiegłorocznego tytułu mistrzowskiego, jednak uznałem, że ważniejsze są przyjaźń, koleżeństwo, a ponadto chodziło mi o wynik klubu, którego byłem szefem i trenerem.
W nale tych zawodów Argun okazał się najlepszy. Tytuł mistrza Polski na rok 1955 zdobył Maciek, mnie przypadł medal srebrny, a brązowy Chruszelewskiemu na Bos- manie. Czwarte miejsce zajął Tomasz Tokarczyk na Beju, a piąte niespodziewanie Zbi- gniew Wierzbicki na Erotyku. Po sukcesach Maćka zarówno w Warszawie, jak i na mi- strzostwach Polski Stadnina Koni w Racocie zaproponowała mu stanowisko zastępcy kierownika Zakładu Treningowego i dostęp do bardzo dobrych koni. Maciek, nie mając serca do pracy w Żółkiewce, przyjął tę propozycję. Nasze drogi klubowe rozeszły się de nitywnie.
***
... O SPORCIE

