Page 99 - 29_2020_LiryDram
P. 99
wycinanki wołyńskie. oberwanie chmury
było duszno – w krążeniu
tnących much pociemniało i zmarszczyło się niebo. zachlustało jak z cebra
i oszalałe konie zbiegły z łąki do domostw. grom! siarczyste przekleństwo. ozimina zsiekana
harapem dudniących strug.
woda z sykiem
pomknęła, żeby chciwie pożerać. mlaskającym językiem macała gnuśne podwórka, chlewy, dachy kurników. oblizywała
deski, słomę, śliskie kamienie, pięty
mężczyzn biegnących do otwartej gospody, gdzie rozwiązuje język ciepła wódka na kreskę -
trzeba było pomstować: gniew oczyścił jak ług
myśli z brudu i błota: można było rachować straty, opłakać podmyte brogi, wbite w ziemię rośliny. wreszcie, chwiejnie
się tocząc, ściągnąć czapkę nabożnie – pozdrowić przydrożnych świętych, próchniejących w milczeniu – oni pierwsi
już wiedzą – ale nie opowiedzą
widzeń,
w których stękają upiorne, zwęglone krzyże.
październik–grudzień 2020 LiryDram 97