Page 19 - LiryDram_16_2017OK
P. 19

się że wciąż jeszcze nie rozumiem. W ta- kim przypadku odkładam lekturę na kolej- nych kilka lat.
Czy pamiętasz swój pierwszy wiersz?
– Mama daleko jest, samotnym jest jak pies. To było coś w rodzaju przyśpiewki do użytku domowego. Wychodzę chyba na maminsynka. Ciągle mama i mama. Jestem już jednak w tym wieku, że mogę mieć to w nosie. Szczególnie jeśli wracam do epoki mojej szkoły podstawowej – numer 176 im. 6. Pułku Piechoty. Pułk ten stał się obiek- tem mego uwielbienia z racji szkolnego hymnu, którego tekst napisałem. Bardzo żałuję reformy oświaty z roku 1999. Po co nam były te przeklęte gimnazja? Zlikwido- wali mi moją podstawówkę i hymn poszedł w zapomnienie. A teraz na pewno odro- dzona podstawówka zakwitnie pod innym imieniem. Koszmar.
Debiutowałeś jako poeta drukiem trzech wierszy w nieistniejącym już miesięczni- ku „Radar” w roku 1982. Dla tych, którzy nie pamiętają tego periodyku, przypomnę, że w ramach poetyckiej rubryki „Kawal- kada” drukowano tam wiersze z adresem ich autora. Czy otrzymywałeś wtedy – ja- ko młody, obiecujący poeta – listy od swo- ich czytelników?
– Raczej czytelniczek. To była epoka kartek pocztowych. Dostawałem głównie kartki- -płyty krótkogrające, nazywane pocztówka- mi dźwiękowymi. Jedną z nich odnalazłem nawet dwa dni temu w domu moich rodzi- ców, więc to świeże wspomnienie. To Żół- te kalendarze Piotra Szczepanika. Zupełnie nie pamiętałem zapisanych tam banalnych zdań mojej ówczesnej czytelniczki: „Lubię
twoje wiersze. Też mieszkam na Żoliborzu. Chodząc na spacery, patrzę w twoje okna”. Dzisiaj taka niefrasobliwość w szafowaniu danymi osobistymi by nie przeszła. Cho- ciaż z drugiej strony – przecież każdy może mnie superdokładnie namierzyć przez fejs- buka. To trochę frustrujące.
Wydałeś 14 książek poetyckich. Czy nie ciąży ci jednak wciąż opinia autora tek- stów piosenek? I jak się od niej uwolnić, skoro twoje teksty funkcjonują w prze- strzeni publicznej już zupełnie niezależ- nie? Czy warto zresztą z tym walczyć, sko- ro w twojej twórczości różne formy prze- nikają się wzajemnie?
– Nie śpiewam, nie nagrywam i nie wy- stępuję. Jestem w tej materii totalnie uza- leżniony od kompozytorów, wykonawców, wydawców, sprzedaży. Nie umiem nicze- go w tej działce zaplanować. Albo coś się dzieje, albo nie. A ja tylko się dopisuję. To mnie doprowadza do szaleństwa. Dlatego wolę wiersze. Tu sam jestem dla siebie ste- rem i okrętem. Ale ty, zdaje się, pijesz do tego, że nie za bardzo chciałem z tobą roz- mawiać o piosenkach. No cóż, to pismo lite- rackie. Więc po co brnąć w piosenki, skoro wreszcie ktoś zwrócił na mnie uwagę jako na poetę, a nie tylko tekściarza? Daj mi te moje pięć minut. I pozwól dzięki temu choć przez chwilę poczuć się ważnym.
No dobrze, łaskawie pozwalam zatem po- ecie na naiwną wiarę w potęgę jego słów. A czy nigdy nie pociągały cię dłuższe for- my literackie: dramat, powieść?
– Pewnie. Jako powieściopisarz byłbym jeszcze ważniejszy i poważniejszy niż po- eta. To by mi nawet pasowało. Ale niestety
lipiec–wrzesień 2017 LiryDram 17


































































































   17   18   19   20   21