Page 33 - 41_LiryDram_2023
P. 33

 Tomasz Różycki
Kawa i tytoń
Z tomu Kolonie (2006) str 5
Kiedy zacząłem pisać, nie wiedziałem jeszcze,
co ze mnie zrobią wiersze, że się przez nie stanę jakimś dziwnym upiorem, wiecznie niewyspanym, o przezroczystej skórze, chodzącym po mieście
jakby lekko naćpany, kładącym najwcześniej
się razem z wściekłym brzaskiem, i jeszcze nad ranem łażącym po znajomych, zupełnie spłukany,
jak jakaś menda, insekt, przywołany we śnie
kawałkiem gołej skóry, czy może westchnieniem.
I nawet nie wiedziałem, w co mnie wreszcie zmienią te durne wiersze, skarbie, i że to ty właśnie przywołasz mnie do życia i że dzięki tobie
tylko będę widzialny, z tobą się położę
i odczekam tę chwilę, dopóki nie zaśniesz.
 Literaturexpress
Tydyn, tydyn, w kieszeni mam kartkę z numerem, zadzwonię zaraz z dworca. Ponadto zabrałem książkę, której nie czytam, z trującym rozdziałem o grzybach, dwie kasety, ponieważ zbawienie
przychodzi przez muzykę. Dopóki baterie się nie skończą, przeżyję. Śniło mi się wczoraj, że wszedłem do pokoju, a on jak po torach ruszył najpierw powoli, a potem oderwał
się zupełnie od świata. I nie mogłem wysiąść. Nie będziemy tu tańczyć, zostaniemy tyle tylko, ile potrzeba. Będziemy muzyką
słodzić, muzyką solić. Dopóki się mylę
w liczeniu stacji, jestem. Kiedyś to lubiłem, siedzieć tak i nie wierzyć podanym wynikom.
czerwiec 2003 Z tomu Świat i Antyświat ( 2003) str 4
październik–grudzień 2023
LiryDram 31
kwiecień 2001













































































   31   32   33   34   35