Page 54 - 41_LiryDram_2023
P. 54

  powszechny. Podmiot liryczny mówi o tym, że język jest i tak nazbyt niezrozumiały w naj- prostszych komunikatach, które zaczynamy pojmować dopiero po latach, cóż więc po- wiedzieć o poezji. Niepotrzebnej pracującym ciężko ludziom. Będącej utrapieniem uczniów. Nie zastąpi ona kwitnącej lipy, śpiewu ptaka, fal bijących o brzeg morza – tych pięknych, małych cudów. Poezja to coś przeciwstawne- go. Nie daje ona ukojenia, spokoju. Pozbawia raczej snu, domaga się wypowiedzenia (List do ludzi, s. 49). Potrafi tworzyć, oddać isto- tę rzeczy. Dajcie mi ruch i ścieżkę, a stwo- rzę wszechświat./ Po to składałem litery, by w nim zamieszkać./ Daję ci słowo, że będzie nowy, tuż obok,/ nie wiem wcale, czy lepszy. (Dzielnica weteranów, s. 70) – wyznaje „ja” liryczne. Siłą poezji jest tworzenie utworów skłaniających do refleksji. Nie są one ani lep- sze, ani gorsze od świata. Przedstawiają go takim, jaki jest lub jakim może być. Jej cel to zastanowienie czytelnika. Nie męczenie go, zakuwanie w dyby określonych z góry inter- pretacji, straszenie szkolną analizą. Poezja to głos, który warto słyszeć, głos, który powi- nien być zwyczajny, zrozumiały i odczuwalny. Szczególnie warto zatrzymać się nad pierw- szym wierszem tomiku.
A najgorsza ze wszystkich jest poezja, nikt jej nie lubi, a czytanie wierszy
to prawdziwy koszmar i nie wiesz nigdy, co właściwie poeta miał na myśli.
Zamiast napisać to, co miał na myśli, tak długo wymyśla, żeby napisać
w końcu absolutnie wszystko,
z wyjątkiem
tego, co na myśli ma rzeczywiście
i z chytrą miną gryzmoli te swoje Listy do Kamyka, Hamleta, Kota
w pustym mieszkaniu, do Ludożerców albo do Biednej Mowy, ale nie chce
nic po ludzku do Ludzi, jak ty czy ja, którzy kontakt z wierszem miewają w złych snach.
Żadnych wierszyków, s. 7
Ręka pszczelarza – moja opinia
Nowy tomik Tomasza Różyckiego wypełniony jest odwołaniami do mitologii i Biblii, analizą współczesnych wydarzeń. Autor porusza wie- le tematów, które nabierają tu nowego zna- czenia. Rozprawia się z mitem poezji roman- tycznej, której hołduje szkoła. Ironicznie już na samym początku, w utworze otwierającym pisze o szkolnych bojach z poezją. Odstra- szaniu od niej. Uświadamia tym samym, jak źle ją pojmujemy i jak fatalne doświadczenia mamy po edukacji szkolnej. Na kartach poja- wia się Berlin, w którym poeta spędził sporo czasu, rozważania na temat pandemii, covi- da, ozdrowieńców, kwarantanny. Jest sporo utworów poświęconych uchodźcom. Przyro- da również odgrywa tu ważną rolę. To spacer po najważniejszych tematach – zarówno tych współczesnych, jak i klasycznych.
Wiersze Tomasza Różyckiego z pozoru nie wy- dają się trudne w odbiorze. Kryją one jednak kolejne warstwy znaczeń, metaforykę, które należy odkrywać oraz konteksty warte odna- lezienia. Większość utworów ma klasyczną, stroficzną formę. Obfituje w senne obrazy, ironię, czasami groteskę. Lektura Ręki pszcze- larza jest wyzwaniem. Wielowymiarowa, peł- na odwołań, przewrotna, szczera.
52 LiryDram październik–grudzień 2023




















































































   52   53   54   55   56