Page 80 - 41_LiryDram_2023
P. 80

  78 LiryDram
październik–grudzień 2023
Miłosz Barcik ***
Kiedyś stąd wyjdę. Zostawię otwarte drzwi – Przeciąg niebycia.
Jak w zwierciadle
gdy nie będę mógł spać,
wstanę, zapalę papierosa,
założę kurtkę z wężowej skóry
i spojrzę w zwierciadło:
będziemy gnać przez zagubioną autostradę do utraty tchu, pod wiszącą skałę –
na sam kraniec świata.
nasze gran torino jak znikający
punkt opuści las vegas, zostawiwszy smugę nowej nadziei, że zdążymy na nagi lunch
w grand budapest hotel.
dalej, przygodą przez noc i zaćmienie wzdłuż płonących ulic, miniemy
jokera drażniącego wściekłe psy
o rodowodach z andaluzji, a w samym mieście grzechu pewien człowiek z blizną posypie nam kreski.
na koniec wpadniemy do korova milky
na białego rosjanina, gdzie jakaś ćma barowa sprzeda mi czterysta batów –
tak mocno, że zobaczę błędny ognik
z myszką miki w zawrotnym mirażu.
wtedy, droga bonnie, oddasz mi wszystkie skradzione pocałunki jak w wielkim śnie,
a mnie błogo, choć nagle urwie się film.
***
To miasto niewiele ma do sprzedania:
Mury okopcone siwizną, zatłuszczone arterie.
I jeszcze krążymy, krążymy po jego chorym ciele Jak stary od baru do izby przyjęć i dalej,
Z apteki aż na Rakowicką.
I niewiele możemy tu kupić,
Poza skostniałym obwarzankiem





































































   78   79   80   81   82