Page 93 - 41_LiryDram_2023
P. 93

Nadludzkim wysiłkiem utrzymuje
postawę pionową (w przedstawieniu gra wszelako sam czubek piramidy – a w domyśle – strachu)
I z oczu w tym czasie nie spuszcza
tych nastu popod sobą skundlonych grzbietów
(stanowią zwartą płaszczyznę podstawy
co gwarantuje takiej piramidy sens)
Nieapetyczna
choć przy stołach toczona zabawa (nad wyraz dosłowna)
nieludzka i statyczna nadto (zmieniają się tylko grzbiety)
Marta Podgórnik Piekło niebo
23 czerwca 2004
Chłopcze, znajdujesz konspekt wystąpienia straszliwej burzy
w terenie objętym rachitycznym ramiączkiem zwiędłego staniczka. Oto koniec epoki, co pożera przodków. Chuj anatema, lepiej
Się nie znaleźć w środku gównianej zabawy w dwa serca.
Tak dźga przyjemnie zięba, muzyka poranka w jałowych połajankach. Cóż, zero oporu. Tak śpiewa skaleczona o pierwiosnek sroczka.
Grań
Och, mój rozmarynie, czemuś że mi zdechł? Parapet o poranku zalany słoneczkiem,
woda bulczy jak krew, mineralna, ty znów chcesz czegoś więcej. Och, mięto, czemuś nie mogła tak trwać, jak trwają opowieści
o sercach złamanych w Canterbury lub szampanem lanych dział eks w supermarketach? Wojenko mego serca, cóżeś ty za pani,
że się lubujesz w podmiejskich karesach?
Czuję się oszukana, bo nie widzę grani,
na której warto balansować, tańcząc.
październik–grudzień 2023
LiryDram 91











































































   91   92   93   94   95