Page 30 - 44_LiryDram_2024
P. 30
28 LiryDram
lipiec–wrzesień 2024
i w łazience
choć za oknem
jedzie spokojnie tramwaj
jak przed wojną
drżą szklanki
dzwonią talerze
dom drży od tramwaju
nie od bomb
bomby w sercu
nie jest bombowo
nie jest super
choć idzie wiosna, przyszła strach drży jesiennie niepewny czy już czas się bać bać podobne do bić
wczoraj do dziś
niepodobne.
Jest we mnie złość
Dużo złości
Za tę głupią wojnę
Za to że tyle idiotycznego zniszczenia nieszczęścia cierpienia
i niewczesnej śmierci Za to że na ulicach prawie już nie słyszę mojego języka choć podobny
Za te gwałty traumy
i zrozumiały i krzyczą we mnie dziewczynki z wybitymi zębami i chłopiec
i to nie są zamożni turyści
i litery coraz bardziej niezrozumiałe krzyczą zewsząd
z odciętym przyrodzeniem
Jeden wielki krzyk
Nie chcemy wojny!
Jest obrzydliwa wstrętna oślizgła
diabelska
Jest we mnie ból
Zadanej rany, odebranego życia, zniszczonych zabytków, rozbitych
okularów, opuszczonych dobytków i straconych pamiątek Jest wielki ból i złość
Nie chciej mnie teraz spotkać rosjaninie Bo zjem cię żywcem i wysram bez żalu Jest we mnie lęk
Ogromny i ciężki
Trujący jak rtęć, cały ocean rtęci
o bliskich, o miasta nasze i świat cały