Page 6 - 44_LiryDram_2024
P. 6
Wiersze
trzeba pisać na gorąco,
a wydawać
na zimno
Z Bożeną Bobą-Dygą rozmawia Marlena Zynger
Bożenko, poetą/ poetką się jest, czy też się bywa? Co myślisz o tym? I jak to jest z Tobą? Właściwie to jedno i drugie. Bo „bywa się” w tym znaczeniu, że wiersze są jak goście, którzy przychodzą z wizytą i to często nieza- powiedzianą; choć nie zawsze, czasem odczu- wa się jakieś zauważenie jak sygnał, że wena nadchodzi, że niebawem o tym na pewno się napisze, że to jest temat na wiersz, że zbliża się ten dziwny energetyczny stan, kiedy sło- wa same układają się, a myśl jest krystaliczna i skupiona jak laser. Taki przychodzący wiersz trzeba szybko zapisać, inaczej umyka bez śla- du, a raczej właśnie zostawia ślad – żalu, dziw- nego bólu po niezapisanym, straconym. Nie pisze się jednak wierszy regularnie, chyba że rodzi się pomysł na projekt – np.: codziennie napiszę na temat albo codziennie coś napiszę
i ten pomysł jest już jakby sam w sobie poetyc- kim konceptem, tylko podzielonym na odcinki. Ale większość poetów, z tego, co wiem z ich zwierzeń, odczuwa okresy posuchy. Niektórzy ich nie rejestrują, zgoła nie dostrzegają, bo są wtedy zajęci czymś innym, ale są i tacy, któ- rzy cierpią, chcieliby pisać, a nie mogą, bo nie mają pomysłu, opuszcza ich natchnienie. Ten stan jednak mija i znów jest się poetą. Ale jest i inny stan w tej kwestii, jakby równoległy – stan istnienia poetyckiego potencjału, wysokiej wrażliwości, bycia instrumentem szczególnie podatnym na bodźce i ta zdolność jest raczej w stanie stałym, permanentna dla danej jed- nostki, jest to po prostu talent. Jednak istnieją osoby, które talentu nie rozwijają, trzymają go w uśpieniu lub jak nierozpakowany prezent, a nawet go „zakopują”.
4 LiryDram lipiec–wrzesień 2024
fot. Katarzyna Widmańska