Page 37 - 33_LiryDram_2021
P. 37

znakiem awantur, pijackich imprez matki z róż- nymi wujkami. Dziewczyna dojrzewa, nie ma wzorca, pozostawiona została samej sobie. Tak- że w jej bliskim środowisku nie jest lepiej – dzieci bogatych kradną wyłącznie zabawki. Te biedne biorą chleb.
Poetka skupiła się na żeńskich „biografiach”. Choć wiele doświadczeń ma tu charakter uni- wersalny i zapewne czytelnicy niejednokrot- nie dostrzegą tu też kilka znajomych scenek z własnego otoczenia. Wypływa stąd też smut- na refleksja, że w zasadzie niespecjalnie dużo zmienia się na przestrzeni lat – treści Klary są ponadczasowe, bo choć podglądana przez nas dziewczyna dorasta w latach osiemdziesiątych (prawdopodobnie), to jednak jej minihistorie dzieją się także tu i teraz. Podmiot wielokrotnie opowiada językiem swoich bohaterów, a więc po prostu cytuje to, co słyszy się od wieków na polskich podwórkach na przykład dupa nie szklanka i się nie potłucze.
Martwia to książka wielowymiarowa. Nawet, gdy jesteśmy przekonani, że spójna historia bo- haterek poematu jest dość czytelna, napotyka- my na wiersz, taki jak na przykład porodówka czy główka, które dzięki poetyckim sztuczkom (przede wszystkim bazującymi na warstwie brzmieniowej), otwierają swoje pola interpre- tacyjne. Klary porusza rozmaite zagadnienia, czasem wprost, niekiedy tylko między wersami – od niechcianej ciąży, przez brak samoakcep- tacji, po problemy z alkoholem, wszechobecną, wielopoziomową przemoc.
Podmiot jest tu nie tylko obserwatorem, ale chętnie komentuje to, co widzi, nie unika su- biektywnej oceny, przedstawia nam wszystko w sposób nieco paradoksalny na pierwszy rzut oka, bo z jednej strony jego język wskazuje na dystans do omawianych tematów (często kpi, ironizuje, korzysta z mowy potocznej, wplata
zasłyszane wyrażenia), a z drugiej – mocno an- gażuje się emocjonalnie w opowieść, jest poru- szony tym, co widzi, co odczytuje, co przeczu- wa – zwróćmy uwagę choćby na zestawienie w jednej miniaturze obrazu zapitych ryjów, które okrywa się kołderką. To właśnie w takich szczegółach (jak na przykład zdrobnienia) Kla- ry ujawnia uczuciowość podmiotu oraz dramat (młodych) bohaterów zbioru.
Autorka tworzy utwory pełne niepokoju, buntu, niezwykle emocjonalne; jej sposób obrazowa- nia opiera się na motywach śmierci, rozkładu, zepsucia, pustki, cierpienia, choć przecież mó- wi się tu o początku, starcie w dorosłość i no- wych doświadczeniach, o kształtowaniu mło- dej osobowości.
Intrygujące jest pióro Klary – nie czujemy się tu w pełni komfortowo, bo jednak te treści nas uwierają, ale nie jesteśmy też stłamszeni tą opowieścią. Poetka prowokuje, pozwala pod- miotowi na kpinę, na ironię, na zabawę języ- kiem. A wydawałoby się, że to tematy, o któ- rych zwykle rozmawiamy w innych tonacjach. Klary przełamuje te normy, dzięki temu trzyma czytelnika przy tekście od początku do końca, angażuje nas, a my wiercąc się w fotelu jed- nak chcemy więcej.
I jeszcze słowo o wydaniu – bardzo podoba mi się minimalistyczna okładka, mroczna, wywo- łująca niepokój. Niezwykle udany jest również pomysł z większym formatem książki, mimo że w środku znajdziemy wyłącznie miniatury poetyckie (często autorka w trzech, czterech wersach zamyka jeden utwór) – to „światło” daje nam chwilę oddechu, przestrzeń, jakże potrzebną przy tych wierszach – na uporząd- kowanie myśli i emocji, na ochłonięcie.
źródło: blog Przeczytane. Napisane.
październik–grudzień 2021 LiryDram 35

























































































   35   36   37   38   39