Page 54 - 33_LiryDram_2021
P. 54
52 LiryDram
październik–grudzień 2021
Barbara Janas-Dudek
uchodźca lub matka boska
Jestem uchodźcą w ojczyźnie mało kto rozumie język, kiedy wypluwam słowo wojna.
Wysycha w koło. Maluję na ścianach graffiti. Mnóstwo porozrywanych zdań. Serce na dłoni jest przeszyte kulą. Jeszcze trzepocze, a potem spływa. Jestem uchodźcą we własnym domu. Bez dachu nad tym co chciałbym wykrzyczeć lub wymodlić. Gorączka afrykańska. Kalekie dzieci Syrii tłoczą się wokół. Nikt nie chce patrzeć, a nawet gdyby spojrzał to będę tylko ja. Chłopca wyrzucił ocean. Drżenie i strach wydobywał się z ust przeraźliwy jazgot. Hien na nabrzeżu przybywa.
Jestem uchodźcą pod wspólnym niebem, które powinno należeć do wszystkich. Tymczasem każdy maluje własne, bez odrzutowców i bomb. Białe chmury delikatnie przesuwają się po firmamencie. Słońce wschodzi i zachodzi. Leżę w ruinach szkoły między zwłokami dzieci. Chciały gdzieś pobiec lub dopłynąć. Ktoś wydrążył w nich otwór i porzucił.
Jestem uchodźcą we własnym łóżku. Pod martwym materacem zwoje bandaży i broń Boże. Ciężar powala dziewczynkę. Ma duże oczy, czarne jak heban. Sukienkę z zerwanym ramiączkiem, całun we krwi. Trzyma w objęciach chłopca wyplutego przez wodę. Nie ma w niej łez.
Nie ma łez, kiedy brakuje drzwi, które mogłyby się dla nich otworzyć. Są rany po zdaniach. Ktoś zgwałcił słowo i porzucił. Nie ma go czym obmyć.
Jacek Jaszczyk ** *
– dziwakowi nad brzegiem rzeki (The Crank on the Bank)
biegnę
a wszystko we mnie
jest jak droga
na której palcem rozmieszczam państwa i zasieki
ulice i kałuże wypełniają moje ciało