Page 49 - 36_LiryDram_2022
P. 49

  A teraz jesteś bezmiar. Jesteś spustoszenie, Młody pęd i trucizna, kłos ziarnem nabrzmiały, Upał, gwiaździste niebo, kropla chłodnej wody, Mak przydrożny, łaknienie, smierć i narodziny.
A teraz zasypiasz. Śpi siateczka nerwów
Na udach i na brzuchu, zasypiają włosy
Wrosłe we mnie, zasypiają niestrudzone dłonie, Krew zasypia i oddech.
A ja w twój sen Jak w studnię zieloną rzucam miękki kamień –
Pytam się: czy w swym śnie widzisz nas razem, Moja najmilsza?
I nie ty, a twój sen mi odpowiada: O, tak.
Zasypiamy nad ranem
Zasypiamy nad ranem.
Już ostatnia gwiazda
Jak małe czółno odbija od przystani okna, Rozpływa się spokojnie w szarych falach świtu. Już czas jest jak chmura.
Szeleści jednostajnie drobnym deszczem sekund.
Zasypiamy nad ranem.
I myślimy o tym,
Co przyniosła ta noc – rozdarta w połowie Granicą szkła płynnego:
Nagłym przypomnieniem
O dniach, które już przeszły, lecz ciagle istnieją – Moje dni poza twoim, nieugasłym jeszcze, Przypływem wiatru. Twoje – za mą ciszą.
Jest ranek. On należy do przyszłego morza. Poprośmy morze, by było zielone.
Uklęknijmy na brzegu. Dajmy wreszcie oczom Powieki – niby zgodę na nasz wspólny sen.
O, ręce twoje, jak ciepłe strumienie –
kwiecień-maj 1986
lipiec–wrzesień 2022
LiryDram 47
rys. Antero Guerra











































































   47   48   49   50   51