Page 71 - 36_LiryDram_2022
P. 71
temperatury uczucia. Staje na granicy na- miętności i wyzwala naraz poczucie dystan- su; pisze strofę zachowującą rygory rytmu i rymu, i niebawem przywołuje zwiewną lek- kość groteski niemal. Z weryfikacji jambicznej przeskakuje do wiersza białego, w którym już przygasa to, co zaiskrzyło wcześniej.
Oto prośba:
Ubierz się w nagość – jak w nie podniesione
Z dna oceanu perły i korale.
Włóż na siebie powietrze i zapomnij o nim,
Tak, abyś nagości nie poczuła wcale.
Ta klasyczna w formie strofa zawierająca su- plikęakąś inwokacyjną strukturę? To jedna strona tej liryki. Druga – życzliwy niemal żart:
Oprawiłem twoją fotografię
W ramkę za piętnaście złotych I napisałem wierszyk za grosz.
Eliada Marka Wawrzkiewicza jest utworem osobnym na tle polskiej literatury miłosnej. Nie tylko forma za tym przemawia. Otóż – jeśli chciałoby się szukać jakichś odniesień – poemat ten niesie niekiedy aurę liryki Jarosława Iwasz- kiewicza, ale po drodze niektóre strofy sączą się jak dziwosłowia Gałczyńskiego. Ten mariaż – ale to przypadkowe tylko porównania – daje właśnie ów efekt osobności: esencjonalnego zapisu poetyckiego uczucia miłości w formie, która łagodzi płomienie mądrym dystansem. Być może o miłości można pisać będąc czło- wiekiem dojrzałym – widać to w twórczości choćby Czesława Miłosza, który widzi „świe- żym okiem” erotyczność, ale i o niej niemal wszystko już wie. Być może opis miłości to
suma wiedzy o samym życiu, w które zawsze jest wplecione to uczucie, także miłość nigdy nieskonsumowana, ta wymarzona i pierzcha- jąca i oczywiście ta, której się doświadczy- ło. Lecz to tylko domysły. Zawsze prawda – zwłaszcza prawda zawarta w sztuce – jest tyl- ko po stronie autora. Dlatego jest prawdziwa. Kilka wierszy kończących ten zbiór także ja- koś dotyka sfery erotyki, choć tu akcent więk- szy kładziony jest po stronie refleksji, która, w tym z pytaniami wprost filozoficznej natury, znajduje się także w Eliadzie. Notabene mó- wienie wyłącznie o miłości w tym tomie nie jest racją do końca. Miłość bywa tu bowiem także pretekstem, by zapytać o mijający czas, by epifanicznie niemal ujmować zakreślony trwaniem okres życia. Bardzo trafnie ujął to Leszek Żuliński w nocie o tej książce na ostat- niej stronie okładki.
Oczywiście wiersze te dają pretekst do zaak- centowania wielu innych jeszcze wątków. Choć książkę kończą takie oto dwa wersy, które są więcej niż metaforą, pozostają sentencją (?); wersy, jakie – jedne z najpiękniejszych! – kre- śliło się w sztambuchach:
Jesteśmy jak dwa pola minowe,
Po których spacerują spóźnione słowiki.
Do wierszy Marka Wawrzkiewicza powracam często. Bo każdy z jego tomów ma swoją oddzielną barwę liryczną. Powracam, jak
i do twórczości Jarosława Iwaszkiewicza, „bliźniego” Marka Wawrzkiewicza, którego znów eseje czytam. Eseistyka Wawrzkiewicza, erudycyjna, a jednocześnie jakby lakoniczna
w wyrazie i ekspresji, to mądre przemyślenia, uwagi na temat literatury, jej pozycji w obecnym, pogmatwanym świecie. A ile z jego szkiców
i pism można się dowiedzieć! J.T.
lipiec–wrzesień 2022 LiryDram 69