Page 89 - 38_LiryDram_2023
P. 89

Beata Patrycja Klary-Stachowiak
Poranna medytacja, czyli spojrzyj na życie innych, a ci się objawi
[ekfraza do pewnej widokówki]
Czas pochłania najdrobniejszy szczegół. Suknię z małą bufką, detal sprzączki u spodni, złotą nitkę przeszytą w muślinowy żabot, najmniejszą cekinkę, u gorsetu guzik.
To piórko z kapelusza kładzie się tu cieniem, za którym jakaś dama ukrywała afekt. Nie musisz tego wiedzieć, ani też rozumieć. Przeszłość nie istnieje, jest tylko pocztówką posłaną do świata
w każdym z możliwych języków, w każdej z możliwych ulic gotową do czytania.
Czerń dobrze się wpisuje w ślad wędrówki ludzi. Co było nie istnieje. Pomarło. Wyblakło. Spotkania przepadły. Lody się stopiły. Tylko papier zaświadcza i oczy patrzących.
Miękisz
Lustro bezwzględnie oszukuje odwracając strony. Tkanka jest mątwą nocy, w której przebłysk oka na chwilę wytrzebia, co chciałbyś zobaczyć. To się zaczyna od pierwszego snu. Może tuż nad ranem
u progu stóp Seneki zaciąża cię zimno. Marźniesz, choć napalone, a on upomina tym ruchem przywołania, co wzywa do strachu. Udasz, że to normalne. Tak masz po jedzeniu, dodatkowa sałata tuż przed zaleganiem. Okłamiesz siebie, bo wiesz, że za wcześnie i nie ma powodów, żeby tu wspominać oczywiste sprawy.
To, o czym nie ma powodów, żeby tu wspominać Jest. Najważniejszym krokiem bierze cię na mdłości, gdy o tym rozmyślasz w tej porannej nucie. Kolejny kieliszek nie przepala strachu, ani żaden człowiek, którym znaczysz siebie. Poczerniłeś włosy, by nikt nie rozpoznał, ale to wychodzi spomiędzy wytchnienia. Wlecze się za tobą do ogromnej kuchni, wylewa z pustej szklanki. Grubym dnem do dołu.
Czernisz włosy, choć nie ma przyrostu. Gęstość staje się zbędna, gdy wiesz, co się skrada. Wybierasz prędkość i już nie chcesz siadać, bo
to wciąż cię goni, dyszy z przywiązania. Kiedyś jeszcze byś uciekł, ale dzisiaj odma za szybko osiada na zmęczonych płucach. Nie umiesz usztywnić języka, gdy prawda o życiu boli tylko ciebie. Jeszcze wiążesz sztyblety, wypijasz kolagen, ale sikasz już tylko stężonym przestrachem.
styczeń–marzec 2023 LiryDram 87





















































































   87   88   89   90   91