Page 99 - 40_LiryDram_2023
P. 99

 Irena J. Paździerz
Ktoś tu jest
Pani Łucja mieszkała niedaleko rodziców Agi. Nie miała pojęcia, że jej mąż, Fryderyk, ją zdradza. Okazało się, od lat odwiedza w sąsiednim wieżowcu panią Romanę. Wychodzi na spacer z psem i spotyka się
z kochanką, a potem idą do jej bloku, a biedny Brutus patrzy jak jego pan kocha się z obcą kobietą. Nie dosyć, że sami wstydu nie mają, to jeszcze deprawują psa, który musi oglądać takie bezeceństwa.
Fryderyk zwierzył się księdzu. Nie może poradzić sobie z tą sytuacją. Kocha żonę i dzieci, ale Romana oddziałuje na niego tak mocno, że nie jest w stanie się powstrzymać i ulega jej wdziękom.
Ksiądz poradził Fryderykowi, ale powiedział o wszystkim żonie i poprosił o wybaczenie. Pani Łucja jest dobrą żoną i chrześcijanką, pomoże mężowi wrócić na drogę prawdy i cnoty. Nie wziął pod uwagę słusznego skądinąd powiedzenia o dobrych intencjach, którymi jest piekło wybrukowane. Fryderyk długo nie mógł zdobyć się na wyznanie prawdy, wtedy ksiądz postanowił go wyręczyć. Zaprosił panią Łucję do zakrystii i powiedział
jej o zdradzie męża prosząc w jego imieniu o przebaczenie i pomoc
w pozbyciu się uporczywych ciągot do rozwiązłej sąsiadki. Jako dobra żona powinna zrozumieć męża i jego trudności w walce z naturą, która nie pozwala mu być wiernym mężem.
Pani Łucja po przyjściu z kościoła, spakowała rzeczy Fryderyka w starą walizkę i wystawiła na klatkę schodową. Postanowiła nie zasypiać gruszek w popiele. Kiedy jeszcze wzburzenie było silne, wyszła przed blok, stanęła pod oknami Romany – lafiryndy, która jej męża usidliła i zaczęła wyzywać ją od najgorszych. Ludzie z bloków wylegli na balkony. Pogodny wieczór zwiększył oglądalność. Przecież nie tak często można na żywo oglądać małżeńską tragifarsę. Jedni widzowie się śmiali, inni dopingowali pani Łucji. Niedługo potem dołączył do małżonki pan Fryderyk i zrobiło się jeszcze ciekawiej. Chciał ją odciągnąć od bloku niegodziwej Romany. Wtedy widownia podzieliła się na dwie grupy; kobiety dopingowały pani Łucji, mężczyźni byli solidarni z panem Fryderykiem. Ktoś wyprowadził
z bloku opierającą się kochankę i postawił przed klatką schodową. Wtedy ludzie wybiegli z bloku i zwarli szyki. Jedni bronili nieszczęsnej Romany, inni chcieli ją osądzić po swojemu. Ktoś nadgorliwy zadzwonił na policję. Nikt w starciu nie ucierpiał nie licząc kilku garści włosów fruwających nazajutrz na trawniku i licznych zadrapań.
Fragment książki
lipiec–wrzesień 2023 LiryDram 97























































































   97   98   99   100   101