Page 44 - iTReseller-grudzień_2015
P. 44
» RYNEK
– Z powodu naszej specjalizacji i ukie- runkowania działalności na szkoły to one dominują w naszych przychodach – ujawnia Petr Urbancik. – Nasza oferta programów na CD-ROM-ach w prze- szłości w ogóle nie była kierowana do rodzin. Ale to się zmieniło w ubiegłym roku. Wraz ze startem oferty naszych programów w internecie mogą z nich korzystać również osoby prywatne, wykupując abonament.
Czy będą pieniądze
W ostatnich latach duży wpływ na sprzedaż mają unijne dotacje, które częściowo zmniejszają realne wydatki szkół na zakup multimedialnych pro- gramów edukacyjnych. Silcom także obserwuje większe zainteresowanie szkół przy zaangażowaniu w projek- tach unijnych niż w ubiegłych latach. W tym roku niestety widać umiarko- wany spadek popytu ze względu brak niektórych możliwości dofinansowa- nia. Kierownictwo firmy ma nadzieję, że już niedługo ponownie otworzy się dla szkół możliwość dofinansowania zaku- pów – zarówno sprzętu, jak i oprogra- mowania edukacyjnego.
W innych państwach są bardziej zróż- nicowane sposoby dofinansowa- nia szkół z budżetu państwa. Szko- ły w Czechach i Słowacji dysponują większymi środkami na zakup pomo- cy dydaktycznych (w tym oprogramo- wania edukacyjnego) i mają większą swobodę decydowania o zakupach. Szkoły są przyzwyczajone do zaku- pów programów edukacyjnych i ro- bią to regularnie. Obecnie w Polsce notuje się mniejsze korzystanie z mul- timedialnych programów edukacyj- nych bezpośrednio na lekcjach. Ale ta sytuacja bardzo szybko się zmienia. Przy większych możliwościach szkół, biorąc pod uwagę korzystanie z tablic interaktywnych, rosną również moż- liwości korzystania z oprogramowa-
nia. Do tego jest duże wsparcie i spo- ro szkoleń dla nauczycieli, jeżeli cho- dzi o pracę z komputerami i tablica- mi interaktywnymi. Szkoły jak najbar- dziej chcą korzystać ze sprzętu, który już mają, a chcą go mieć coraz więcej, uważa Petr Urbancik.
Globalny rynek
– Oprogramowanie edukacyjne to jedna z tych branż, w których mamy do czynienia z rynkiem globalnym – ocenia Kamil Sijko, ekspert Instytu- tu Badań Edukacyjnych. – I nasz kraj świetnie wpisuje się w tę sytuację globalną. Polscy rodzice i nauczycie- le mają podobną ofertę co nauczy- ciele i rodzice z innych krajów. Gdy- bym miał wyróżnić jakieś wyjątko- we cechy tej branży, podkreśliłbym przede wszystkim duży popyt. Moż- na o tym wnioskować na przykład na podstawie popularności aplikacji edukacyjnych w sklepach z systema- mi mobilnymi. Popyt generuje po- daż i w ostatnich latach obserwuje- my multum większych i mniejszych aplikacji, między innymi dla rodziców, którzy chcą wesprzeć swoje dzieci. Nauka nie jest w stanie za tym nadą- żyć, a więc jedyne, co mamy, to de- klaracje producentów o skuteczności ich aplikacji. Ale podejrzewam, że de- klaracje te nie zawsze mają pokrycie w rzeczywistości.
DWULATEK Z TELEFONEM
Ogromną rolę odgrywają innowacje. Tak jak w każdej dziedzinie życia, ob- serwujemy mieszanie stylów i gatun- ków. Na przykład od dawna wiadomo, że uczniowie chętnie grają w gry, za- tem producenci proponują gry edu- kacyjne. Niestety, te mieszanki często wychodzą słabo. W praktyce okazuje się, że albo zgubiono grę, albo edu- kację, albo i jedno, i drugie. Jednak co pewien czas obserwujemy rzeczy zu- pełnie niesamowite, takie jak na przy- kład polska gra This War of Mine, uwa- ża Kamil Sijko. Nie aspiruje ona do mia- na edukacyjnej, jednak dla kreatywne- go nauczyciela może być potężnym narzędziem do wprowadzenia trud- nych tematów do szkolnej klasy. Ten wzorzec często się powtarza. Produk- ty, które cieszą się największym uzna- niem (np. Kahoot, Khan Academy, ClassDojo) nie są prostymi konwersja- mi rzeczy, które znamy ze świata szkol- nego poza IT, ale są czymś unikato- wym.
– Edukacja to pole działalności czło- wieka, które nie mogłoby funkcjono- wać, gdyby nie wolność wymiany my- śli, koncepcji, idei. Co by się stało, gdy- by ktoś opatentował alfabet? W związ- ku z tym wiele dobrych pomysłów to rozwiązania otwarte, nie tylko darmo- we w użyciu, ale też takie, które może- my modyfikować – podsumowuje Ka- mil Sijko. w
Dzieci dojrzewają coraz szybciej. Od najmłodszych lat (przynajmniej niektóre) korzystają z rozmaitych urządzeń elektronicznych. Nie dziwi już widok dwulatka zajętego telefonem. I jedynie od rozsądku rodziców zależy,
jaki użytek robi ich pociecha z rozwoju techniki. Czy tylko bezmyślnie, przypadkowo pstryka, czy rozwija się intelektualnie. Dostępnych jest bowiem wiele pożytecznych programów. Przy czym systematycznie
maleje udział CD-ROM-ów. Rośnie znaczenie aplikacji sieciowych, w tym na urządzenia mobilne.
44 iT Reseller
nr 19–20 (277–278) • grudzień 2015
STARANNY WYBÓR
PRZY WYBORZE PROGRAMU DLA DZIECKA należy się zastanowić, jaka jest jego wartość dydaktyczna. Sam napis aplikacja edukacyjna niekoniecznie oznacza, że mamy
do czynienia z produktem wysokiej jakości. Warto poszukać produktów polskich
twórców gier i oprogramowania. I zwrócić uwagę na dostępność na różnych platformach
i urządzeniach (aby wybrać najwygodniejszą dla swojej pociechy), możliwość dokonywania niekontrolowanych zakupów w aplikacji (można zapobiec wyczyszczeniu konta bankowego), obecność reklam (rozpraszają i odciągają od postawionego celu) i dostępność pomocy
w języku polskim (przydaje się w przypadku ewentualnych problemów).