Page 106 - 24_LiryDram_2019
P. 106
Stanisław Nyczaj
Przyjaciel Jesion
Wyciągnąłem poza poręcz balkonu dłoń
i zaszumiał mój dorodny przyjaciel jesion,
jakby na nią czekał.
Wtulił się delikatną gałązką, dziękując,
że znalazłem mu onegdaj pod mym szarym blokiem cichy ziemi urodzajny kąt,
by przywieziony aż ze słonecznych zboczy
włoskich lasów dębowych
zawiązał korzenie, wyrósł tu na schwał, dosięgnąwszy mojego piętra.
– Bądź spokojny, żadna piła cię nie skrzywdzi, nie będę nacinał kory, jak tam by czyniono, na sok zestalający się w ziarenka manny.
Za muru załomem nie doświadczysz wichur; ocalisz zdobne biało oletowe pączki.
Rano, jak co dzień, będę w płuca głęboko wdychał pełen kwietnego aromatu twój tlen.
I kosa zaproszę z korony topoli,
na przedwieczorny koncert pośród twych gałęzi, sławiący piękno naszej wespół zgody.
•POLECAMY•POLECAMY•POLECAMY•POLECAMY•POLECAMY•
•POLECAMY•POLECAMY•POLECAMY•POLECAMY•POLECAMY•