Page 22 - 24_LiryDram_2019
P. 22

strącić Cele z wyślizganego przecież stołka bo- ok of the year. Z kroku pierwszego zrezygno- wałem, gdyż wśród nominowanych miałem innego faworyta. Na drugą opcję nie zdecydo- wałem się, powtórna lektura upewniła mnie bowiem, że spoza ścisłej konkursowej szóst- ki Celi również bym nie wyrzucił. Co jednak najistotniejsze, nowe wiersze autora Stanów nie celują w nagrody. Spoglądając na te tek- sty przez pryzmat poprzednich zbiorów, łatwo dostrzec, że projekt poetycki Kaczanowskiego nie uległ diametralnym deformacjom, niewie- le zmieniło się również w podstawowym re- kwizytorium, wachlarzu gestów czy formie wypowiedzi. Redaktor wewnątrztekstowej rzeczywistości przemawia do nas wyłącznie za pomocą oznajmień, a poetyka, jeżeli ewo- luowała, to wewnątrz już wcześniej dojrzałego i ukonstytuowanego idiomu.
Sądzę, że w obliczu upływającego sezonu 2018/2019 można zaryzykować stwierdzenie, że nasze rodzime środowisko odbiorców poezji (szacowane zgodnie z międzynarodową stałą Enzensbergera na 1354 osoby) zaczyna dzie- lić się na tych, którzy Kaczanowskiego cenią, i tych, którzy po niego nie sięgają. Co sprawia, że Cele, jeżeli nawet nie są najlepszą wersją tej poetyki, przynajmniej świadczą o równo- ści autora, która dla wielu krytyków pozosta- je dziś nawet cenniejszą kategorią niż jedno- razowe wzloty i epifanie sezonowców. W naj- nowszym zbiorze intryguje przede wszystkim kompozycyjne wycyzelowanie. Zarówno na płaszczyźnie montowania poszczególnych po- etyckich obrazów, jak i w konstrukcji całego to- miku. Właśnie na walory formalne wskazywa- ła Justyna Sobolewska w laudacji przy okazji ogłoszenia nominacji do wrocławskich wyróż- nień. To nie jest po prostu książka z wierszami. Bliżej jej już do katalogu obrazów, scenopisu
katastro cznej  lmowej panoramy, kolażowej ekfrazy najsłynniejszego obrazu Hansa Mem- linga. U Kaczanowskiego pierwszych ludzi zmieniają ludzie ostatni, mężczyzna i kobieta, „którzy nawet nie chcą ze sobą rozmawiać”. Z nieba, z którego w tryptyku Niderlandczy- ka zstępowały anioły, w Celach na wynisz- czoną Ziemię zlatują kosmici, „słabi i chorzy, eksperymentujący z Gripexem”. Archanioła Gabriela z frontu obrazu, w centralnej części książki, zastępuje „nowy superbohater, który pierdzi”. Sam autor w wywiadzie z Agniesz- ką Budnik sugerował czytanie Cel/Celów/Ce- li jako zamkniętej całości, samowystarczal- nego poematu, stworzonego „na raz”: „Cele działają w całości, nie powstawały jako poje- dyncze wiersze. Grają ze sobą w jednej dru- żynie, przekazują niektóre motywy jak piłkę, powtarzają po sobie wybrane zdania”. Oprócz eschatologicznego tonu narracji i doboru ob- razów ostateczności do Memlinga odwołują również przestrzenność poematu i symetria konstrukcji książki (poemat – Cele [wiersze] – poemat). Najnowszy zbiór poznańskiego poety to także tryptyk. Kaczanowski burzy jednak wertykalność oryginału, odwraca skrzydła ob- razu, ustawiając świadectwa atro i ludzkości po stronie bram św. Piotra, po piekielnej pra- wicy zaś jeden z najpiękniejszych wierszy oj- cowskich w rodzimej liryce ostatniej dekady, który w stunożnym podsumowaniu poetyckie- go roku Jakub Skurtys symbolicznie nomino- wał do nagrody poem of the year.
Jak na ironię, 27-strofowy poemat otwiera- jący całość nosi tytuł Koniec końców. W tym miejscu Kaczanowski anonsuje bohaterów tomu, którzy w różnych kon guracjach i in- karnacjach powracać będą w dalszej czę- ści zbioru. Podstawową  gurą organizują- cą ich działania jest rezygnacja. Nikt się nie
20 LiryDram lipiec–wrzesień 2019


































































































   20   21   22   23   24