Page 28 - 24_LiryDram_2019
P. 28

autotematycznej, by ujmować je w ramach nurtu „tekstualnego” (Andrzej Sosnowski – Krzysztof Siwczyk) (Kałuża 2010). Wróćmy na moment do bloga Moje życie jest prawdzi- we: Kaczanowski próbuje tu zarówno rozsze- rzyć pojęcia autentyczności i realizmu, uka- zując je jako wyjątkowo pojemne i bez trudu mieszczące w sobie potężne dawki nonsensu, jak i wykazać, że autentyczność jako kategoria artystyczna wymaga takich samych nakładów sztuczności – tzn. pracy mającej legitymizo- wać „fałsz pewnej prawdy” – jak każda inna konwencja.
Czyniąc punktem wyjścia zarysowaną wyżej nieprzystawalność dorobku Kaczanowskie- go do polskiego dyskursu krytycznego, w ni- niejszym tekście skupię się na trzech dystynk- tywnych cechach jego projektu, które w moim przekonaniu pozwoliły autora Nowego zoo ze- pchnąć na margines życia literackiego. Pierw- sza kwestia dotyczyć będzie taktyki „oniry- zmu, który mocno stoi na ziemi”, związanej z nadmienionym już poszerzaniem pojęcia realizmu. Kaczanowski w eseistyczno-proza- torskim tekście Termonuklearne popołudnie, odwołując się do prozy Jamesa Grahama Bal- larda, ukradkiem wykłada własną koncepcję eksperymentu literackiego, który w każdym tomie „raczej pisarza, trochę performera” re- alizowany jest z podobną intensywnością i po- zostaje doskonale widoczny, choć nie był chy- ba dotychczas precyzyjnie charakteryzowany. Wiąże się to w dużej mierze ze specy cznym, typowo „anglosaskim” stosunkiem Kaczanow- skiego do tak zwanego kryzysu reprezentacji – nie opiera się on ani na premodernistycznym zaufaniu do artystycznego przedstawienia, ani na modernistycznej czy postmodernistycznej fetyszyzacji tekstualności prowadzącej do za- wieszenia znaczenia w próżni.
Drugie poruszane tu zagadnienie odnosić się będzie do potencjału krytycznego tkwiącego w tekstach autora Szkieletu małpy – nie mam zamiaru wpisywać Kaczanowskiego w nurt poezji zaangażowanej, znajduję ku temu jed- nak inne powody niż Jakub Skurtys (2016). Sam ten termin wydaje mi się wysoce pro- blematyczny, a poza tym pozostaje on nie- spójny z metodologiczną ramą, którą przyj- muję w swoich badaniach. Postrzegając pro- dukcję poetycką przez pryzmat spinozjań- skiej ontologii politycznej, postaram się ra- czej wykazać, że mocno obecna w tekstach Kaczanowskiego krytyka późnego kapitali- zmu jest jednym z elementów, który utrudnił autorowi zajęcie należnego mu miejsca w ka- nonie literatury lat 90.
Trzecia kwestia z kolei, być może najważniej- sza, bo dotąd chyba nieodnotowana, dotyczyć będzie tego, jak Kaczanowski humorem za- stępuje ironię, bezsprzecznie górującą w po- ezji ostatniej dekady XX w. Obydwie katego- rie rozumiał będę tu za Gilles’em Deleuze’em, choć Deleuzjańską ironię postaram się, na ile będzie to możliwe, uzgodnić z jej ujęciem za- proponowanym przez Paula de Mana –  lozo- fa znacznie chętniej czytanego przez polskich poetów pod koniec ubiegłego stulecia.
Oniryzm, który mocno stoi
na ziemi. Poszerzanie realizmu
i omijanie kryzysu
Termonuklearne popołudnie z roku 2000 to zbiór krótkich próz inspirowanych kultowym dziełem Ballarda Ostatnia plaża, przeplatanych eseistycznymi impresjami na temat warsztatu pracy brytyjskiego pisarza, ale i dotyczącymi semiotyki, psychologii czy szeroko rozumia- nego konstruowania  kcji (obok Susan Son- tag przywoływani są tu między innymi Martin
26 LiryDram lipiec–wrzesień 2019


































































































   26   27   28   29   30