Page 75 - 24_LiryDram_2019
P. 75

funkcjonowania systemu szlacheckiej demo- kracji, zbudowana była na podstawach wiel- kiego eksportu zbożowego i zwierzęcego, opierała się na handlowym zmyśle szlachci- ców, doglądających osobiście – jeśli wierzyć pamiętnikarskim relacjom – owych spławia- nych do Gdańska łasztów zboża i pędzonych na frankfurckie jarmarki stad wołów. Dlatego uwrażliwienie Krasińskiego na sprawy majątkowe i  nansowe nie jest sprzeczne z jego pozycją społeczną – ary- stokraty i ordynata. Jest natomiast sprzecz- ne z późniejszymi, wyidealizowanymi wize- runkami rycerzy i szlachciców. Wizerunki te nie wchodzą już jednak w zakres niniejszych rozważań.
Krasiński od dzieciństwa stykał się ze spra- wami majątkowymi, w młodości zaś jego edukacja dopełniona została przez przyjaźń z Henrym Reeve’em, w późniejszych latach znanym politykiem i publicystą. Tak więc z Warszawy i Opinogóry bliżej było do Eu- ropy i lepiej słychać było z Mazowsza huk parowych machin wystukujących rytm re- wolucji przemysłowej niż z feudalnej en- klawy litewsko-białoruskiego Nowogródka lub (chociaż tu nie bez pewnych zastrzeżeń) z wołyńskiego Krzemieńca.
Tematy  nansowe przenikają nie tylko życie, lecz także twórczość Krasińskiego. A pamię- tać trzeba, że pieniądze pojawiać się będą zarówno w życiu, jak i w twórczości auto- ra Irydiona w różnych odcieniach znacze- niowych i różnych kontekstach. Zacznijmy więc od jak najbardziej realnych pieniędzy osobistych. Były one duże, stare i rodowe. Nie wydzielały przykrego zapachu tak cha- rakterystycznego dla kapitałów zgromadzo- nych przez nuworyszy. Nie służyły też żad- nej ostentacji – wręcz przeciwnie, Krasiński
używał ich nader oszczędnie. Nie przez sk- nerstwo, był przecież hojnym donatorem (np. Mickiewicza, Norwida, Trentowskiego), anonimowym mecenasem wielu inicjatyw kulturalnych i wydawniczych emigracji, jed- nym z głównych fundatorów gmachu Biblio- teki Polskiej przy Quai d’Orleans w Paryżu, lecz dlatego, że wobec mizerii ekonomicznej kraju i jeszcze dotkliwszej nędzy emigran- tów nie wolno mu było marnotrawić tych środków.
Wojażujący wciąż poeta musiał liczyć się nie tylko z niechęcią władz carskich do przedłu- żania w nieskończoność jego paszportu, nie tylko z krytycznymi uwagami ojca na temat unikania kraju, lecz także z wzrastającą pod jego adresem niechęcią krajowej opinii pu- blicznej. 8 sierpnia 1848 r. pisał do Augusta Cieszkowskiego:
Aleksandryna Potocka pisze wciąż, że le- piej niech wracam, bo demagogia krzyczy warszawska: „Arystokrata, bogacz, pie- niądze, krwią i potem kmiotków wydarte, za granicą wydaje”. [LC I, 369]
Oszczędność wymuszona więc była nie tyl- ko własną powściągliwością, lecz także pre- sją opinii społecznej. Jak bardzo ta opinia była dla poety krzywdząca, może świadczyć fragment z korespondencji z plenipotentem, Stanisławem Krynickim, którego w liście z 25 października 1856 r. Krasiński pouczał takimi słowami:
Dzięki za telegraf; proszę Cię raz na za- wsze, gdy telegrafujesz do mnie, to nie trać wyrazów na pisanie: „am seine Ex- cellenz” – ale pisz prosto: Graf Krasiński,
lipiec–wrzesień 2019 LiryDram 73


































































































   73   74   75   76   77