Page 52 - 20_LiryDram_2018
P. 52

powinni stworzyć coś na to miejsce. Musi- cie sami stworzyć własne autorytety, a nie czekać na to, co wam się powie. To, że pani stworzyła takie pismo, to jest bardzo pięk- ne. I dobrze.
W Poezji dla początkujących napisał pan o ważnych dla siebie twórcach XX wie- ku. Są tam m.in. Herbert i Miłosz, Czap- ski i Wat, Kawa s i Sebald. A gdyby pan miał wymienić ważnych twórców począt- ku XXI wieku? Czy byłby pan w stanie wskazać i polecić konkretne nazwiska po- etów starszego i młodszego pokolenia?
– Za mało śledzę najmłodszą poezję. Jak pa- ni będzie w moim wieku, to będzie pani wie- działa, że z czasem przesuwają się perspek- tywy. I dla mnie perspektywą najważniejszą nie jest to, jak wygląda polska poezja, tylko jest moja własna – w tych nie wiem ilu la- tach, które mi pozostały. Jest rzeczą bardzo trudną pisać wiersze przez cale życie. Na ogół, jak pani spojrzy na pokolenia literac- kie, to jeśli poeci mają po 25 lat, to jest ich dwustu, jak mają 40 lat, jest ich trzydziestu, jak mają 60 lat, to zostanie ich dziesięciu. I ci inni, co odpadli, to nie znaczy, że ponieśli klęskę życiową, bo może znaleźli coś inne- go. Zresztą można doskonale żyć, nie będąc poetą. Ale jeżeli ktoś uważa, że poezja jest centralną sprawą życia, to to jest wielki wy- siłek i wielka próba konsekwencji życiowej, żeby umieć przez lata kontynuować, żeby nie stracić entuzjazmu, żeby przejść przez mo- menty zniechęcenia, bo każdy musi przejść przez momenty pustki, czy depresji nawet, czy zniechęcenia. Ja niedługo skończę 73 la- ta, co dawniej wydawało mi się, że to tylko na cmentarzu można leżeć. I ja nie myślę w kategoriach pomocy dla młodego pokole-
nia. Jeżeli przez całe życie udało mi się, że nie zamilkłem, że dalej pracuję, to najważ- niejszą rzeczą dla mnie jest kontynuacja mo- jej własnej pracy. I ktoś powie, że to jest ego- istyczne. Tak. Jest w tym pewien egoizm. Ale żeby wytrwać, żeby nie należeć do tych 95 procent pokolenia, które odpadają, które milkną, które robią inne rzeczy, może wspa- niałe, pożyteczne, ale już poza literaturą, to jest niebywały wysiłek. I żeby utrzymać się w tym napięciu, w tym dążeniu, to nie moż- na rozglądać się na wszystkie strony. Miłosz był wyjątkiem, który czytał wszystko. Pasjo- nowali go młodzi poeci. Ja nie mam tej pa- sji. Ja mam może mniejszą pojemność uwa- gi. Ale ja czytam bardzo dużo, czytam kla- sycznych autorów, czytam amerykańskich poetów,  lozofów, historyków. Ja nie mam takiej ambicji, jaką miał Miłosz, żeby być go- spodarstwem polskiej poezji. I on przez la- ta śledził to i pisał. To nie jest moja ambicja i nie potra ę tego robić.
W pana ostatnim tomie wierszy Lotnisko w Amsterdamie zauważyłam, że wybór wierszy jest szczególny, że są to wiersze bardzo społecznie zaangażowane. Czy ta- ka jest rola pana poezji, czy też ma to coś wspólnego z postrzeganiem przez Nową Falę?
– No, to mnie bardzo zaskakuje, bo ja tak nie widzę tego, co piszę. Ale moim zdaniem au- tor jest najgorszym obserwatorem samego siebie i nie wie, co pisze. Moim marzeniem, bo nie powiem ambicją, jest pisać o wszyst- kim. W ogóle to poezja powinna pisać o wszystkim, to znaczy powinna być i bar- dzo osobista, i mówiąca o życiu, o kryzysach życiowych, o miłości, o braku miłości, ale też o sytuacji świata, może nie tyle społeczeń-
50 LiryDram lipiec–wrzesień 2018


































































































   50   51   52   53   54