Page 50 - 20_LiryDram_2018
P. 50
stwierdzenie, że i poezja nie jest do koń- ca wolna, ponieważ powstaje w pewnych okolicznościach zewnętrznych, w zmie- niającym się społeczeństwie, ustroju poli- tycznym? Czy poezja była i może być swo- bodnym wyrazicielem myśli?
– Mamy tu dość świeże doświadczenie. Wiemy, że w okresie socrealizmu w Polsce istnieli pisarze posłuszni różnym zalece- niom. W ustrojach autorytarnych, czy też quasi-totalitarnych można względnie łatwo uzyskać dostęp do umysłu twórcy i moż- na go zakrzywić w sposób systematyczny. Z drugiej strony należy pamiętać, że litera- tura to jest wielki kwanty kator, pod które- go parasolem mieszczą się wszyscy auto- rzy. Autorzy bardzo różnią się między so- bą. Są autorzy tak bardzo prywatni, piszą- cy o miłości, o rozpaczy, do których wymiar polityczny tak bardzo nie dociera.
A w wymiarze społeczno-politycznym? Czy mieszkając przez jakiś czas w Paryżu, miał pan poczucie ograniczenia wolności w literaturze?
– Gdy mieszkałem w Paryżu, to oczywiście byłem zupełnie wolny. A już najmniej do- tyczyły mnie prądy w literaturze francu- skiej, bo pisałem po polsku, nie po fran- cusku. Śledziłem jako tako to, co robią po- eci czy pisarze francuscy, ale to nie był mój świat. Mój świat był jednak związany z pol- ską tradycją literacką. Jedną rzeczą, której nie można odebrać imigrantom, jest wła- śnie wolność. Imigracja ma różne swoje ciemne strony, ale najjaśniejszą stroną jest niezależność, wolność. Czasami dla niektó- rych bywa wolność głodowa, wolność bar- dzo trudna, tym niemniej jednak wolność. Co innego można powiedzieć o sytuacji pi-
sarza w Polsce, pisarza nie emigranta, tyl- ko zasiedziałego pisarza. Żyjemy w takim okresie w Polsce, kiedy rządzący dość nie- udolnie próbują nam narzucić model jed- nak nacjonalistyczny, model katolicko-na- rodowy.
Czyli fala nacisku wraca na nowo, tylko tym razem z prawej strony. Czy to groźne? – Odpowiedź jest prosta. Cokolwiek się ro- bi, to wymaga charakteru. Nie wyobrażam sobie, żeby mogło coś wartościowego po- wstać w głowie człowieka, który ulega na- ciskom i oblicza swoje szanse.
A stypendia, dotacje... Komisje je przy- znające. Związki, organizacje literackie?
– Nie wiem, co mam o tym powiedzieć, bo nie zajmuję się żadnym programem sty- pendialnym i nie jestem związany z żad- nym związkiem literackim. To znaczy teoretycznie jestem związany ze Stowa- rzyszeniem Pisarzy Polskich, ale tak na- prawdę nie biorę udziału. Związki umar- ły razem z komuną. Związki były obroną. To znaczy był jeden związek w dawnych czasach – ZLP, który akurat w Polsce od- grywał rolę pozytywną, bo bronił pisa- rzy przed naciskami idącymi od polityków i rzeczywiście zapewniał pewną bazę ma- terialną w postaci stypendiów czy nawet mieszkań niekiedy, interesujących wyjaz- dów zagranicznych. Tego w ogóle nie ma w tej chwili. Ale oczywiście nie ma czego żałować, bo to jednak była metoda subtel- nego wpływania na pisarzy, która nie za- działała, dlatego że jak się spojrzy na pol- ską literaturę tamtego okresu, to była ona prawie całkowicie opozycyjna wobec swo- jego mecenasa. To był ciekawy i do tej po-
48 LiryDram lipiec–wrzesień 2018