Page 53 - 20_LiryDram_2018
P. 53

stwa. Ale nie wyobrażam sobie poezji, któ- ra jest obojętna na sytuację świata, w któ- rym powstaje. Dlatego na przykład to, w ja- kiś sposób to, że za nami jest holokaust, to uważam, że jest to jeden ze składników po- ezji. Trudno mi sobie wyobrazić poetę, który by kompletnie ignorował największą trage- dię XX wieku. Może ktoś powie, no, my już jesteśmy młodzi i to już nas nic nie obcho- dzi. To nie jest możliwe.
A jak to jest w pana poezji? Co jest w niej najważniejsze?
– Najważniejsza jest poezja. Moim zdaniem piszemy wiersze po to, żeby w niektórych momentach pokazała się poezja. Ja wierzę w to, że poezja ma, że tak powiem, onto- logiczne istnienie. Że poezja nie jest tyl- ko w języku, w recytacji, ale że poezja jest w świecie. Że poeci są trochę jak górnicy, którzy wydobywają rudę, taką rudę poezji. I jak w wierszu zalśni, to tak jak czasami je- steśmy na wycieczce i w jakiejś skale lśni taka warstewka czegoś świecącego. To tak samo jest w poezji. Chodzi o to świecące pasmo. Czy to będzie o społeczeństwie, czy o zdradzie, czy o pogodzie, czy o naturze. Nie ma znaczenia o czym. Jestem przeciw- ny pewnemu zjawisku. Jest coraz więcej poetów, którzy bronią spraw ekologicznych. To mi się wydaje pomyłką. Oczywiście wiem, że ekologia jest czymś dramatycznie ważnym, jest ocaleniem naszego świata natury. Ale poeci nie mogą być służbistami jakiegoś obowiązku społecznego. Kilka lat temu byłem na konferencji w Norwich we wschodniej Anglii i jednym z tematów była ekologia. Tam było grono poetów i powie- ściopisarzy. Pojawiło się kilku, może dwóch, naukowców ekologów. I oni powiedzieli, że
naszym obowiązkiem jest pisanie o zagła- dzie natury. Ja wtedy zaprotestowałem. Powiedziałem, że to w komunizmie mówili, że naszym obowiązkiem jest „uczestniczyć w walce klas”. I to nie jest jakieś gigantycz- ne zagrożenie, ale to jest zagrożenie, bo umysł poety powinien być wolny i jest wol- ny. I jeżeli jest mu żal zwierząt, mnie też żal zwierząt, to powinien o tym pisać, ale nie może z siebie uczynić jakby funkcjona- riusza ekologii, bo to jest śmierć. Bo istotą poezji jest wolność, to że w każdym jest ka- prys, że jednego dnia ja będę pisał o lesie, o ptakach śpiewających, a drugiego o holo- kauście, a trzeciego o mojej żonie, a czwar- tego jeszcze o czymś innym. I zresztą, jak pani wie, temat nie jest jedynym wyznacz- nikiem poezji, mówimy jakby skrótowo po- przez tematy. Ale najważniejsza jest ta ży- ła świecąca, to coś żywego w poezji, przez obraz, przez jakiś pomysł wewnętrzny. Bo poezja, która nie ma poezji, nie jest po- ezją. Jest to tautologia. Ale, jak pani wie, jest bardzo dużo złych wierszy w każdym pokoleniu. I to jest bardzo delikatna spra- wa, bo kto to ma ocenić. Dawniej krytycy próbowali się tego podejmować, ale teraz już ich prawie nie ma. Jesteśmy zdani na łaskę czytelników, głównie na czytelników. I na kilku ostatnich sprawiedliwych, którzy jeszcze czytają wiersze.
Kiedyś Andrzej Dziuk podarował mi te- atralną kartkę pocztową, na której od- wrocie zacytował słowa niemieckiego poety Friedricha Hölderlina: „cóż po po- ecie w czasie marnym?”. Czy pan uwa- ża, że żyjemy w czasie marnym? W cza- sie, w którym poezja tra a na mało żyzny grunt? Niewiele osób ją czyta. Pomijając
lipiec–wrzesień 2018 LiryDram 51


































































































   51   52   53   54   55