Page 61 - 20_LiryDram_2018
P. 61
egzystencjalnej postawie nie ma nic ze skar- gi kondycji egzula, jest za to poszukiwanie jakiegoś tertium, traktu biegnącego pomię- dzy poczuciem niezakorzenienia a nieustan- ną ucieczką, a może trafniej: nieustannym przemieszczeniem, jest otwarcie się na in- ność, może nieledwie fascynacja obcością. Wypowiedziane dykcją pewną, ze ściszonym entuzjazmem (ale jednak wyraźnym).
2.
Szukając miary w miękkim jak chleb cesarstwie, w ciemnym brzuchu ryby, gdzie pływasz niezręcznie jak kosmonauta, szukając miary tam, gdzie krąży tylko jastrząb nudy, sędzia
o małej głowie i silnym dziobie
z ołowiu, szukając miary w chłodnym cieniu czasów nadchodzących, na stopniach wykutych w granicie
i zarosłych trawą, szukając
miary możesz tworzyć miarę.
[Szukając miary] „W dzisiejszym świecie wszyscy
chcą mówić tylko o zbiorowości i o polity- ce, i jest to z pewnością ważne. Ale prze- cież istnieje też pojedyncza dusza ze swo- imi troskami, ze swoją radością, ze swo- imi rytuałami, ze swoją nadzieją, wia- rą, z olśnieniem, którego czasem dozna- jemy. Rozprawiamy o klasach i warstwach społecznych, lecz na co dzień żyjemy nie w kolektywie, tylko w samotności. Nie wie- my, co zrobić z chwilą epifanii, nie potra- my jej utrwalić”. W tym wyimku pocho- dzącym z odczytu wygłoszonego na oko- liczność odebrania Nagrody Księżnej Asturii w 2017 roku Zagajewski oznaczył kilka newralgicznych punktów nie tylko osobistego światopoglądu, ale także – jak się wydaje – światopoglądu własnej twór- czości. Nawiasem mówiąc, to zestrojenie głosów poety oraz bohatera wierszy wyda- je się szczególnie istotne, bowiem pozwa- la mówić o bliskim pokrewieństwie obu tych person, umożliwia nadanie tej twór- czości głęboko osobistego rysu, a jedno- cześnie nie odbiera jej uniwersalnego cha- rakteru.
Wybór trzeciej drogi, poszukiwanie innego miejsca w świecie niż to określo- ne członami opozycji tu-tam z pewnością zajmuje jedno z najważniejszych miejsc w twórczości Adama Zagajewskiego, jeśli nie najważniejsze. Ten proces ciągle nie- dokończony (czy w ogóle może się kiedyś domknąć?), zaryzykuję twierdzenie, dzie- je się w błysku świadomości, w ruchu my- śli ogarniającej to-co-się bohaterowi tych wierszy przydarza. No dobrze, ale co mu się właściwie przydarza? Nic ponad to, cze- go sami nie moglibyśmy doświadczyć, cze- go sami nie otrzymaliśmy w darze: przy- darza mu się życie. Sęk jednak w tym, że z jednej strony Zagajewskiemu idzie o ży- cie uważne, skupione nie tylko na wsobno- ści, na działalności intelektu, z drugiej zaś strony wyłania się umiłowanie życia z ca- łą jego zmiennością, phrenitikós. To jednak jest kłopotliwe, wydaje się mówić poeta, bo a rmacja życia wymaga uważnego wsłu- chania się w wewnętrzny głos, który, aby mógł być słyszalny, bo przecież niewyraź- nie dobiega gdzieś z wnętrza, musi zostać oddzielony jakimś rodzajem membrany od tego, co skutecznie go dławi, rozprasza, co niedokładnie moglibyśmy nazwać zgieł- kiem współczesności.
3.
lipiec–wrzesień 2018 LiryDram 59

