Page 30 - LiryDram_dodatek_2015
P. 30
28 LiryDram
wydanie specjalne • 2015
Konina
Jest niedziela. Wczoraj trzeba było dorżnąć starą Baśkę, która jeszcze przed słabością
i złamaniem pęcin dała radę zaorać kamienisty ugór za wsią, ojcowiznę,
której fater nie chce sprzedać, gdyż obiecał ją utrzymać. Boże, tak chcę stąd wyjechać.
Tu najlepszym plonem tylko są kamienie, nawet ich pilnować trzeba, bo rozbierają na budowę domów i cmentarne pomniki – najładniejsze groby nimi są obłożone.
Wiosna kwitnie pełną piersią na pochówkach,
tam jest najżyźniejsza ziemia. Dzwonią na mszę,
a musimy skończyć siew w odświętnych gajerkach, nim ktoś nas zobaczy. Ojciec każe ciągnąć przerdzewiały siewnik. Boże wybacz tę skargę
i to, że my tutaj, zamiast na mszy i że
brat się cieszy na wyżerkę ze świeżej koniny.
Przy torach
To nie jest samobójca. Płynie z niego krew,
nie woda. Ma przypisaną liczbę słońca 5,
a tacy są pod opieką nieba. Kuba od dziecka
lubił pociągi. Nad przepaściami projektował
i budował mosty dla ciągnących wagony,
coraz dłuższe. W głowie słyszał ich śpiewy.
Para z komina lokomotyw łączyła się z chmurami.
Dziś jest motorniczym. W nocy miał widzenie. Był wielkim parowozem. z wagonami pełnymi skrzydlatych pasażerów. Zanim wjechał w tunel Bóg wykoleił mu tory i ułożył wygodnie