Page 42 - LiryDram_dodatek_2015
P. 42
zabrakło mi jeszcze dwóch wspaniałych przyjaciół, którzy nie tylko wspierali mnie w mojej pasji, ale bardzo często służyli dobrą radą i pocieszeniem. Kiedy pojawi- łam się na Harendzie w Muzeum Jana Ka- sprowicza, zobaczyłam grono wspaniałych osób, grono pasjonatów, zobaczyłam wspa- niały spektakl Twojego autorstwa, zobaczy- łam aktorów Teatru Witkacego, poznałam Zarząd Stowarzyszenia Przyjaciół Twór- czości Jana Kasprowicza. Gdy znów po- czułam ten młodopolski klimat, tym razem poza Krakowem, to było tak, jakby spłynął z gór jakiś Anioł Stworzenia i powiedział mi: Zobacz, nie jesteś sama, pochłonięta bezbrzeżną pasją pisania. I wtedy bardzo lapidarnie powiedziałam, że jest to kolejny kamień milowy w moim życiu.
To było w 2012 roku...
Tak, życie nie lubi próżni. Kiedy ktoś kocha- ny od nas odchodzi, a my nie zasklepiamy się w żałobie, nie zamykamy się w poczuciu głębokiej straty, a wręcz odwrotnie – sta- ramy się nieść te wartości, które ta osoba w nas zaszczepiła, to prędzej czy później znów znajdziemy osoby otwarte na nas, na naszą twórczość i właśnie jest to ten rodzaj przyjaźni między artystami, który ja sobie bardzo cenię i czemu bardzo często w mo- jej poezji daję wyraz.
Prowadzisz bardzo aktywny tryb życia, oprócz obowiązków zawodowych masz jeszcze społeczne? Kiedy piszesz?
W każdej wolnej chwili. Wspominałam już, że uczestnictwo w życiu jest tak silnym dla mnie przeżyciem, że wywołuje różne napięcia racjonalne i emocjonalne. I na- wet, jeżeli natychmiast nie przelewam na
papier tych myśli i emocji, to one i tak we mnie pozostają. I to jest, nie wiem czy ty- powe czy nietypowe, zachowanie pewnej gotowości do pisania. Taki przygotowany temat lub problem w mojej pamięci w fazie uśpienia potrafi żyć nawet przez kilka lat i musi przyjść odpowiedni moment, żebym ja go w jakiejś formie zapisała. Czasem jest i tak, że jadąc pociągiem tworzę sobie jakiś wiersz w pamięci, tylko po to, żeby stwo- rzyć i czasami wydaje mi się, że nigdy go nie opublikuję, i że może on jest tylko po prostu rodzajem określonej kontemplacji. Aż nagle pod wpływem nieoczekiwanego sygnału od otoczenia, przypomina mi się w formie już zupełnie gotowej do druku. Bardzo rzadko zapisuję coś na kartce, jeśli nie mam pod ręką telefonu, to zapamiętuję i po powrocie do domu momentalnie prze- lewam na twardy dysk, a potem taki wiersz musi się odleżeć, rok albo dwa. Należę do osób, które jednocześnie pracują nad kilko- ma pomysłami. Więc oprócz pomysłu safo- nicznego, realizuję cykl związany z liryką miłosną w klimatach hiszpańskich, gdzie z pozycji szala – po hiszpańsku mantyli pi- szę o perypetiach narzeczonych, a poetka Anna Pituch-Noworolska z kolei pisze z po- zycji mężczyzny, czyli kapelusza. W czasie rozmowy wierszami pojawia się wyrafino- wany erotyczny dialog ożywionych przed- miotów, które śledzą swoich zakochanych właścicieli. Powstaje wtedy otwarty półto- ragodzinny spektakl, do którego dołączamy taniec flamenco i grę na gitarze klasycznej.
I to właśnie nawiązuje do kolejnego py- tania, które chciałam Ci zadać... Czy łą- czysz pisanie z innymi formami twórczymi i z jakimi?
40 LiryDram wydanie specjalne • 2015