Page 83 - LiryDram_dodatek_2015
P. 83
Od morza bursztynowego do harnasiowych Tatr wiatr hula jarmarcznym zgiełkiem.
Na gęślach jak diabeł rzewnie gra
i w czarnolasach przed słowiczym świtem milknie. Chochoł niczym wróżbita podchodzi pod strzechy, a kościelne dzwony wyprzedzają śmierć.
Ziemio wielkich poetów i chopinowych wierzb, łanów, maków i wiatrakowych pieśni.
Ziemio pól zielonych porozcinanych rzekami, w których flisacy utopili swe marzenia.
Tu w każdej wsi stoi misyjny krzyż,
dlatego wygnańcy jak ptaki powracają. Chłopska upartość w trzewiach tkwi,
a dane słowo ważniejsze od florena.
Myśli jak promienie słońca roztapiają śnieg, jabłka dojrzewają w dłoniach dziewcząt. Jeszcze dymy unoszą się lamentem matek, a biało-czerwony bandaż trzepoce
jak zagubione skrzydła aniołów.
Kraino mazurskich jezior
i kamieni ofiarnych,
co wrzosowe wianki wyplatasz
od litewskiego do pruskiego mostu.
Minęły dni gdy klęczałaś przed ołtarzem nieba. Już ucichło echo armat.
Spłacony dług za wolność,
a jeszcze gwiazdy układają się
w wóz Drzymały i kosę Kilińskiego.
Nadeszła chwila głębokim oddechem rozedrgać jankielowe struny
i po polsku zatańczyć poloneza.
Wtedy ludzka otwartość rozkurczy cugle życia, a ptaki przestaną kołować nad krzyżami.
wydanie specjalne • 2015
LiryDram 81