Page 16 - 23_LiryDram_2019
P. 16
następnie funkcjonować jako Palace w no- wym gmachu przy ulicy Staszica, podczas gdy Phenomen został zastąpiony kinem Czwartak. Nie zabrakło również informacji o kinie Merkury, istniejącym w latach 1909– 1912 w drewnianym baraku, na miejscu którego powstał eklektyczny gmach hotelu Versal. A wszystko to z powodu wspomnień pisarza na temat jego matki: Była nałogo- wą kinomanką i do dziś jeszcze pamiętam, że często mnie zostawiała samego w domu i pędziła do kina, a potem wracała zalana łzami, bo to była epoka, w której lmy były niesłychanie sentymentalne i dramatyczne i wyciskały bardzo łatwo łzy. Pamiętam na przykład, że oglądała chyba cztery razy lm „Pożegnanie z bronią” z tej słynnej powieści Hemingwaya i rzeczywiście tonęła we łzach za każdym razem3. Opisana okolica musiała być rajem dla kinomanów. Było więc w Kiel- cach gdzie się wzruszyć. Dziś na miejscu ka- mienicy Zylbersztajna stoi Dom Towarowy Puchatek, zaś Palace po powojennej prze- budowie dostarcza wrażeń kielczanom jako Moskwa.
Ruszyliśmy dalej reprezentacyjną ulicą Kielc, przywołując wspomnienia Gustawa na temat kultu, jakim cieszył się Stefan Że- romski wśród kieleckiej młodzieży szkolnej, która zwykła na Sienkiewicza wypatrywać staroświeckiej, tajemniczej damy, o której mawiano, że to sama „Biruta” – bohater- ka Syzyfowych prac. Dotarliśmy do miej- sca na rogu ulicy Leśnej, gdzie w szkolnych czasach Gustawa Herlinga stał jeden z kio- sków ormiańskiej rodziny Kiebabczych. Był najbardziej znany na Sienkiewicza nie tyl- ko ze względu na swój elegancki, eklek- tyczny styl. Możemy z dużym prawdopo- dobieństwem przypuszczać, że to właśnie
w tym kiosku nasz bohater zaopatrywał się w „Lewy Tor” i „Lewar”. Co nie uszło uwa- gi tajniaka o twarzy wilka stepowego, któ- ry w przerwach między grą w bilard i po- pijaniem piwa w pobliskim szynku pełnił funkcję miejscowego Gallupa w dziedzinie nadobowiązkowej lektury szkolnej4, a sta- ło się jedną z przyczyn wspominanej rewizji na stancji. Kolejnym naszym przystankiem był Teatr im. Stefana Żeromskiego, nazywa- ny dawniej przez kielczan teatrem Ludwika – od Ludwika Stumpfa, przedsiębiorcy, któ- ry wystawił ten imponujący gmach w roku 1877. Po latach pisarz wspominał, że teatr kielecki lepiej wystawiał Luigiego Pirandel- la, niż robili to Anglicy czy Włosi. Miła to opinia, choć należy pamiętać, że zdecydo- wana większość sztuk na wysokim poziomie była wystawiana na deskach kieleckiego te- atru przez zespoły przyjezdne, w tym słynną Redutę, która przez pewien czas regularnie gościła na Sienkiewicza. Wspomniany Fran- ciszek Zyguła pisał o swoim przyjacielu: Nie opuścił ani jednego nowego przedstawie- nia w teatrze, a na przyjazd Reduty z War- szawy, na gościnne występy Járosy’ego i in- nych sław czekał jak na wielkie święto. [...] W takim dniu Gutek był zawsze podniecony, zdenerwowany i małomówny. Nigdy nie po- szedłem z nim do teatru. Ceny wstępu by- ły nie na każdą uczniowską kieszeń. Ale na- stępnego dnia dowiadywałem się od niego o wszystkim, co zdarzyło się na scenie. Były to jedyne chwile, kiedy Gutek mówił szyb- ko, zapalał się, a policzki czerwieniały mu od wewnętrznego ognia5.
Kilka kroków dalej, u zbiegu Sienkiewicza i Małej, wypadało przywołać pierwsze kie- leckie kino – jak mawiano – iluzjon, którego właścicielami byli wspomniany Ellencweig
14 LiryDram kwiecień–czerwiec 2019