Page 20 - 23_LiryDram_2019
P. 20
dojechaliśmy do Górna. Nie mogło zabrak- nąć po drodze opowieści o powstaniu stycz- niowym, a zwłaszcza walczących tu oddzia- łach Karola Kality „Rębajły” i Józefa Hauke- -Bosaka, a także o Wybranieckich – oddzia- le Armii Krajowej dowodzonym w tych la- sach przez kolegę Gustawa z gimnazjum i redakcji „Młodzi Idą” – Mariana Sołtysiaka „Barabasza”. Wycieczka nasza miała miej- sce w 75. rocznicę bitwy o Monte Cassino, a jechaliśmy przez tereny, które były świad- kiem wymarszu oddziałów AK na pomoc po- wstaniu warszawskiemu. Stąd też zostały przypomniane słowa pisarza odnoszące się do tamtej wiosny i lata roku 1944: Była to bez wątpienia wielka bitwa. Chcieliśmy jej, żyliśmy myślą o niej w Palestynie, w Iraku, w Egipcie, szkoląc się na pustyni, nasłuchu- jąc wiadomości z Polski. Łatwo dziś twier- dzić, że w pięć miesięcy po Teheranie by- ła już politycznie zbyteczna. Równie łatwo wydać dziś podobny, jeśli nie bardziej na- wet stanowczy, sąd o Powstaniu warszaw- skim. Istnieją procesy, które raz wprawione w ruch i ciągle podsycane, nie dają się po- wstrzymać o krok od spełnienia bez ryzyka duchowej kapitulacji na długie lata. Histo- ria Armii Krajowej zmierzała od początku do Powstania, jak w historię Drugiego Korpusu wpisana była od początku Bitwa13.
Za Daleszycami, po opuszczeniu terenów leśnych, otworzyła się przed nami pano- rama Gór Świętokrzyskich – Pasmo Ma- słowskie i Łysogóry. To wycieczka w tym terenie zainspirowała młodego Gusta- wa do napisania wspomnianego reporta- żu Świętokrzyżczyzna. Rozpoczął go sło- wami: Kraina świętokrzyska jest tak rozle- gła, tak duże zajmuje przestrzenie, że mój reportaż nie może pretendować do ścisłego
opisu geogra cznego, a jest tylko wycieczką szczytami gór, a więc św. Krzyżem, Łysicą i św. Katarzyną, z uwzględnieniem ściśle się z górami wiążącej tradycji pisarskiej14. Przez Górno, wspominając młodego Żerom- skiego spędzającego tu Wielkanoc u wujo- stwa Schmidtów w 1887 roku, dojechaliśmy do św. Katarzyny – miejsca skąd przez wie- ki bernardyni prowadzili pielgrzymów przez Łysicę do świętokrzyskiego klasztoru bene- dyktynów na Łysej Górze. Zwiedziliśmy wie- lokrotnie przebudowywany klasztor oraz po- deszliśmy do kapliczki na skraju lasu, gdzie w sierpniu 1882 roku młodzi uczniowie kie- leckiego gimnazjum – Stefan Żeromski i Jan Strożecki – złożyli swoje podpisy, które moż- na oglądać po dzień dzisiejszy. Dziesięć lat później Strożecki stał się jednym ze współ- założycieli PPS na robotniczych przedmie- ściach Paryża, a pod koniec życia Żerom- ski wracał w Puszczy jodłowej do przyjaźni z Jankiem, młodzieńczych wspomnień i naj- ściślejszej swojej ojczyzny – ziemi święto- krzyskiej. Podobnie Herling powoływał się na Żeromskiego w swoim reportażu z 1935 roku, pisząc: Poprzez ogołoconą Łysicę, któ- ra świeci nagiemi skałami wśród zalesionych wspaniale Świętokrzyskich Gór, docieramy do św. Katarzyny. I tu znajdziemy, znacznie jednak ładniejszy i efektowniejszy, klasz- tor o budowie zupełnie nieskomplikowanej. Jest to klasztor zakonu żeńskiego. Niedale- ko od cudownego, uzdrawiającego źródła św. Franciszka – mała kapliczka z wyrżnię- tym scyzorykiem napisem: Stefan Żerom- ski uczeń klasy II-ej. [...] W ogóle, jeżeli się mówi o świętokrzyżczyżnie, to trzeba mówić tylko o Nim – o Żeromskim. Jego literacka indywidualność panuje tu wszechwładnie. Odświeżone w myśli wyjątki z Jego dzieł
18 LiryDram kwiecień–czerwiec 2019