Page 44 - 31_LiryDram_2021
P. 44

  Przy oczywistym braku porządku w treści (choć często niepozbawionej zimnej, ludzkiej logi- ki), w myśl hasła Zrób z chaosu kosmos (Pa- miętniczek), ale w pełni świadomie (co pod- kreśla się w Biogramie: Skakał z tematu na temat [...]. Kaskader literatury? Raczej sta- tysta), autor Drzazg i śmiechu, momentami obsesyjnie szuka porządku w formie. Rymuje, liczy sylaby, wpisuje się w formalne gotowce. Ponieważ co tak naprawdę się robi: bawi, śni, / a może usprawiedliwia własną ignorancję? (Uczucia tła).
Stąd właśnie miniatury, przerywniki, opar- te na prostym pomyśle, dowcipie i para- doksie teksty, odwracające uwagę i zakli- nające/okraszające przytłaczającą rzeczy- wistość ironią. Chociaż tyle, Fukushima, Progres, State of mind, Nierówności, Za wcześnie, Mieć czy być?, Paradoks, Odsta- wianie, a nawet Traktat o lękach czy wier- sze otwierający i zamykający (12/48, czyli dokładnie 1⁄4 wszystkich). To odważny i ry- zykowny, a jakże znaczący gest: powierzyć kluczowe funkcje tekstom pozornie błahym, urywkom, fiszkom na pograniczu dowcipu czy mema (nie zwracam honoru Jakubowi Skurtysowi; raczej zaznaczam, że to świa- dome korzystanie z innych, niekoniecznie poetyckich, tradycji).
Rymy stanowią niejako powrót do dzieciń- stwa, jako swoistej bezpiecznej przystani. Miejsca, w którym nie było depresji, traum ani innych „chorób życia”, w którym rze- czywistość nie zdążyła się pokazać od naj- gorszej strony, w którym można było so- bie wiele wyobrazić – i to potem istnia- ło; jak w przypadku zakończenia wiersza Grzebień: podczas projekcji nie ucierpiało
żadne zwierzę. Żaden królik nie był króli- kiem doświadczalnym. Na tyle można się wciąż ośmielić.
Wróćmy jeszcze do wiersza Biogram, któ- ry traktuję jako swoistą ars poetikę autora Tętna. Przecież nie chodzi jedynie o niedo- pasowanie podmiotu zaburzonego depre- syjnie czy w inny sposób, a niedopasowanie poety (ale też mężczyzny, pacjenta) w świe- cie z góry ustalonych ról i problemów. Zbyt klasycystyczny dla nowoczesnych, zbyt / nowoczesny dla klasycystów – to bardzo trafne podsumowanie poetyki Orlińskiego po porzuceniu tak kiedyś modnej ścieżki Romana Honeta i Radosława Kobierskiego. Siał zamęt, bluzgał / w wierszach, nie miał szacunku dla tradycji / literackiej – pomija- jąc kreacyjną funkcję wiersza z podmiotem „pesymistą i narcyzem”, wszystko się, kur- wa, zgadza. Nudzą mnie i męczą przegada- ne wiersze – dodaje podmiot przewrotnie w Na koniec, by sam przegadywać z preme- dytacją, powielać te same lęki, cierpienia i wyciszające je projekcje. I ma to uzasad- nienie, albowiem cykliczność natury świata i ludzkiej nie daje innego wyboru niż po- wtarzalność, do bólu i odwieczna.
Również dlatego pada pytanie: co zrobić z gło- sem, który nigdy nie jest u siebie (tytułowe Środki doraźne)? To przecież zdecydowanie szerszy, odwieczny wręcz problem. I nie ma tutaj recepty, nie tylko doraźnie. Nawet pisa- nie nie gwarantuje zadomowienia się w ja- kiejś rzeczywistości, nawet najlepsza kreacja nie ochroni przed zdemaskowaniem przez obcość i pustkę. Środki doraźne działają tu i teraz, i jako takie sprawdzają się w ekstre- malnych warunkach.
42 LiryDram kwiecień–czerwiec 2021




























































































   42   43   44   45   46