Page 43 - 31_LiryDram_2021
P. 43

słusznie i sprawiedliwie różnią się jednym, za przeproszeniem, ogonkiem. Nieleczona de- presja prowadzi do śmierci; leczona również, i to niezależnie od możliwych, eutanazyjnych ułatwień (Postulat) tudzież opinii psychiatry na temat dalszego brania leków (Odstawia- nie). Śmierć także jest doraźna, wyłącznie dzisiejsza – taki stan rzeczy zwiastuje gołą- bek niepokoju (Czas antenowy). W ten spo- sób „skrócona”, więc zbanalizowana, zostaje wręcz wykluczona jako ostateczne rozwiąza- nie problemu.
W takim świecie praktycznie wszędzie czai się jakieś niebezpieczeństwo. Nie chodzi o żadne konkretne, tylko jego przeczucie, chorobliwie pobudzoną świadomość, dla- tego nie pomoże Suplikacja. Poziom Wisły może pozostawać bez zmian, liczy się po- tencjał zagrożenia (wiersz-akcja Wisła). I bo- haterem targają sprzeczności: pojawia się u niego strach przed danym negatywnym zjawiskiem i jednocześnie przekonanie, że zaistnienie tego zjawiska będzie (dla niego i dla świata) najlepszym rozwiązaniem (zno- wu Środki doraźne, znowu Wisła).
Paradoks w ogóle rządzi tym zbiorem, ponie- waż paradoksalne bywają myśli i skojarzenia beneficjenta zaburzeń depresyjnych i innych „życiowych”. Ich bezwzględny wpływ obej- muje pełną gamę afektów i, pozornie, wyklu- czających się emocji; pozostaje uczepić się narracji pomocniczych (Uczucia tła), które zagadują rzeczywistość, odwracając uwagę od tego, co dzieje się wewnątrz (a co rozwi- nę niebawem). Inaczej pozostaje doktoryzo- wać się z krzyku (Krzycz), a nawet właśnie dlatego trzeba to robić. Rozmawiaj ze sobą i zaprzeczaj / sobie – to swego rodzaju clue
jedynej tu realnej „sprawiedliwości aspołecz- nej”. Wielość w jedności: na imię mi „Legion“, bo nas jest wielu (Mk 5,9, jak w Krzycz). Boha- ter Orlińskiego nie boi się chyba tylko takich sprzeczności, naturalnych i prawdziwych, gdy w grę wchodzą normalne ludzkie emocje, co potwierdzi każdy terapeuta.
W wiecznym niepokoju, przy ciągłych podej- rzeniach o oszustwo rzeczywistości – która je- śli istnieje, powinna wyglądać i dawać się od- czuć inaczej (jeszcze Środki doraźne, jeszcze Krzycz) – musi się trafić jakaś Gałązka, jakiś Czas antenowy, twoje pięć minut; odprysk, tudzież ochłap, jasnej strony rzeczywistości. Może dany jedynie na chwilę, więc tym bar- dziej trzeba się go kurczowo trzymać, również gdy chwila minie i znowu nastanie ciemność.
W świecie teorii spiskowych, podpowiada- nych kompulsywnie przez chorobę, traumę i smutek braku tropików, nie może zabrak- nąć Obcych cywilizacji, obecnych już przecież w wierszu Franciszek i Marsjanie, nawet jeśli Bez odbioru. Chrzest w tym drugim odczytu- ję, postpandemicznie, jako szczepienie. Nato- miast Kufle i Kapsle doprowadzają, postmo- dernistycznie, temat do absurdu, bo kto jest kim właściwie i po co tu przyszedł? Kto jest największym wrogiem człowieka, zwłaszcza uwikłanego w chorobę, dysfunkcję, traumę? Niezmiennie drugi człowiek (znowu Fran- ciszek i Marsjanie). Perspektywa kosmiczna obiektywnie przeraża, ale przecież niczego nie zmienia: zawsze istnieje jedynie wyobraź- nia, która pracuje na obrazach (Perspektywa). Reszta to towary deficytowe. Zresztą, nikt tak pięknie ironicznie nie udawał, że się nie boi braków (Nieszczęścia) ani o tym nie rymo- wał (Na koniec).
kwiecień–czerwiec 2021 LiryDram 41




























































































   41   42   43   44   45