Page 11 - 11_LiryDram_2016
P. 11

turalnie, wciąż otwarty na twórczość innych Przeżywam ją, analizuję. Miałem szczęście rozmawiać z wieloma – już nieżyjącymi – po- etami, prozaikami, eseistami o znaczącym dorobku. Wobec niektórych poczuwam się do wywdzięczenia za to, co w ciągu lat od nich otrzymałem i co warte jest podziele- nia się z szerszym odbiorcą. Stąd ten zbiór, opatrzony mottem, iż sprawiedliwa pamięć jest naszym moralnym obowiązkiem. Przy- taczam we wspomnieniach zapisane i auto- ryzowane rozmowy, opublikowane wcześniej w „IKARZE”, „Świętokrzyskim Kwartalniku Literackim”. Prócz korespondencji koleją dobrych zdarzeń spotykam się, dyskutując, z wieloma wciąż twórczo aktywnymi poeta- mi, nie marginalizując się wszak z tym, co ro- bię. Dzielimy się wzajemnie swymi doświad- czeniami.
Jacy twórcy są dla ciebie istotni? Jakimi kryteriami się kierujesz, zapraszając au- torów do wydawanego „Świętokrzyskie- go Kwartalnika Literackiego”, omawia- jąc twórczość w książkach krytycznych lub jako organizator spotkań autorskich i warsztatów twórczych?
– Fascynują mnie poeci o wyrazistych in- dywidualnych osobowościach, stwarzający własny, sugestywny język pełen stylistycz- nych eksperymentów uruchamiających nowe zakresy semantyczne, neologizmów, oksymoronów, niedopowiedzeń, zaskaku- jących skojarzeń, parabolicznych obrazów, bezcennych niuansów chroniącej przed patosem ironii... Współkształtowali mnie spośród wybitnych polskich poetów współ- czesnych: Różewicz, Przyboś, Grochowiak, Białoszewski, Harasymowicz, Nowak, Bryll, Szymborska – wszyscy po trosze, w więk-
szymczy mniejszym stopniu, spośród nie- co starszych rówieśników słuchani bardzo uważnie Bogusław Żurakowski, Wiesław Ka- zanecki; z krytyków przede wszystkim Kazi- mierz Wyka, ale mieli też pewien wpływ kry- tycy towarzyszący środowisku: Jacek Kajtoch (od dwóch lat będący w naszym Oddziale ZLP), Stefan Melkowski (wespół z Ernestem Bryllem recenzenci mojego debiutanckiego Przerwanego snu w LSW), Piotr Kuncewicz, celny w opiniach Józef Nowakowski, Jan Zdzisław Brudnicki. To była dobra, solidna szkoła. Silne oddziaływania najbliższej ser- cu Krakowskiej Awangardy stonował nieco formulizm Andrzeja Krzysztofa Waśkiewicza jako trafna wykładnia Orientacji Poetyckiej „Hybrydy” – akceptowanej poetyki kole- gów z najbliższego związkowego otoczenia. Jak w takim tyglu wpływów dopracować się własnego, odrębnego stylu? Z czasem ufor- mował się, sadzę, ten mój niepowtarzalny, ale nie mnie domniemywać, na ile rozpozna- walny. Podobnie Tobie, Zbyszku, z rozmaito- ści poetyk, jakie wykluwały się z chaosu na przełomie lat 80. i 90., udało się wykrysta- lizować samoswoją stylistykę. Jednak mając ekstrawertyczną osobowość, zachowuję wo- bec innych pełną otwartość na ich propozy- cje. I takim powinien być redaktor naczelny każdego rozsądnego w swych założeniach czasopisma, nieograniczającego się do gru- py wybrańców według czyjegoś widzimi- się. Taka tolerancja dla różnych postaw nie przeszkadza mi, gdy piszę esej o kimś, tropić i akcentować jego specy cznej poetyckiej domeny i w tych zakreślonych przez niego samego granicach, bez narzucania czegokol- wiek, staram się eksponować to, co uważam za najwartościowsze, ewentualnie oczekują- ce wypolerowania.
kwiecień–czerwiec 2016 LiryDram 9


































































































   9   10   11   12   13