Page 78 - 05_LiryDram
P. 78

rzeczy takiej przestrzeni bez sztuki i lite- ratury?
Gdybyś miał przez moment wcielić się w rolę surowego krytyka czy recenzenta oceniającego twoje książki, co zresztą czę- sto czynisz, to na jakie ich mankamenty wskazałbyś w pierwszym rzędzie?
Mam niezmiernie krytyczny stosunek do własnej twórczości. Nigdy nie jestem jej pewny, ani też do końca zadowolony.
Nie potrafię jednak dokonać szczegółowe- go „rachunku sumienia”. Gdybym miał jasność co do mankamentów, to bym ich unikał podczas pisania. Może te moje wier- sze są anachroniczne? Może nie jestem no- woczesny? Może mają niejasne albo zbyt blade przesłania? Nie wiem, naprawdę nie wiem...
Co uważasz za swoje największe osiągnię- cie i co jeszcze planujesz osiągnąć – w ży- ciu, w literaturze?
Czekam na to największe osiągnięcie. I to stanowi motor mojej twórczości. Wiem, że to iluzja, ale wierzę, że wszystko jeszcze przede mną. To, co zostało napisane, wy- dane, niejako odkleja się ode mnie. Cie- szą mnie pochlebne opinie, martwią ne- gatywne, ale żadnej książki nie uważam za największe osiągnięcie. Lubię ostatnio wydane Studnie Andersena, ale mam nie- poprawną nadzieję, że następna będzie lepsza. A w życiu? Nie jestem aż takim marzycielem, by liczyć na to, że kiedyś będzie mnie stać na własną wyspę i pałac u wybrzeży Grecji...
76 LiryDram październik–grudzień 2014
Z ostatniej chwili:
Tegoroczną Nagrodę Literacką
im. Juliusza Słowackiego za twórczość poetycką otrzymał Zbigniew Milewski, którego sylwetka była prezentowana w nr 2 Kwartalnika Literacko- Kulturalnego „LiryDram”. Poniżej prezentujemy wiersz Laureata.
Zbigniew Milewski
Jesień
na wieś zajechała jesień stara panna
mówią że choć bogata i ładna nie potrafi kupić kochanka
co by ramieniem objął w posiadanie
wpierw
artystę głuptaka
zaciągnęła w redlinę kartofli
gdzie ją malował żółtą farbą
potem odcieniami czerwieni i brązu chichotały kartofle aż pogubiły liście a ona dyszała
w ciężkich klipsach jarzębin
teraz wędruje od chałupy do chałupy roznosi bukiety białych i liliowych wrzosów
to dla moich tak licznych przyjaciół
a na wsi gadają
że kurwa
że głupi kto nie skorzysta wiec biorę w usta
jak inni
jej twarde i soczyste śliwki wypluwam pestki
„Jednego mniej” (SDK, Warszawa 1992)


































































































   76   77   78   79   80