Page 98 - 19_LiryDram_2018
P. 98

wywołuje zachwytu – podmiot liryczny tym bardziej odczuwa swoją samotność.
Zdarza się także, iż w dominujące malar- skie odczuwanie piękna i zachwytu czę- sto wplecione są doznania i uczucia będą- ce wynikiem codziennego życia poetki, peł- nego obowiązków i rutynowych zajęć. Na- wet wtedy, niejako automatycznie urucha- mia się poetyckie postrzeganie świata, jak w utworze Kończy się jesień, gdzie melan- cholia wywołana porą roku ustępuje miej- sca radości z tworzenia. Piękno klonowej alei zniewala do tego stopnia, że
nawet schyłek złotej jesieni pobudzi malarza do działania.
Początek wiersza wcale zapowiada zmiany nastroju, bo poetka w taki oto realny spo- sób kreuje przeżycia podmiotu lirycznego:
usiadłam zmęczona na plantach słońce zarzuciło promienie jak wędkę z lewej strony Wawel głosi godzinę dwunastą.
Kilka wersów dalej, nie zmieniając w tej statycznej scenie niczego, wyprowadza znużony umysł podmiotu lirycznego
i wyobraźnię czytelnika na wyjątkowy spacer:
a z prawej – jak okiem sięgnąć
w perspektywie zbieżnej
łan liści klonowych
poprzetykanych różnymi kolorami – nie można oczu oderwać od natury.
To kolejna miniatura, która urzeka prosto- tą kompozycji i środków wyrazu, to celowy
minimalizm, żeby nie zaburzyć harmonii panującej w naturze, a wyra nowana sub- telność, dzięki której poezja Małgorzaty P - sterer daje czytelnikowi swobodę do snu- cia własnych odczuć i snucia re eksji, idzie w parze ze zwięzłym przekazem. Jeśli do- łączymy do tego tajemniczość, to niewątpli- wie uzyskamy przepis na wyśmienity wiersz – wzór godny zapamiętania. W zależności od ujęcia, od sposobu prezentacji motywu – zagadkowe lub owiane tajemnicą może być wszystko, ale nie o taką sytuację chodzi w tym przypadku. Mam raczej na myśli ro- dzaj przeżycia, które staje się inspiracją do twórczego aktu, obserwacji, która wyzwa- la poetyckie obrazy na wskroś tajemnicze i niedopowiedziane. Dlatego na zakończenie rozważań o przeżyciu piękna w poezji Mał- gorzaty P sterer pragnę zwrócić uwagę na wiersz Tajemniczy pejzaż, który rozpoczyna fraza mgła spowiła miasto, a zamyka re ek- sja o chłodnym zagubionym uczuciu. Poetka niczego nie wyjaśnia o przeżyciu podmiotu lirycznego, w trakcie kolejnych wersów coś dopowiada, coś zataja:
panorama Krakowa wtulona w siebie wieże wirują i toną w przestrzeni czy zagubiły się w pamięci?
wilgoć zaciera odległości rzeczywistość staje się nierealna,
natomiast jako malarka umiejętnie, pra- wie namacalnie wydobywa z tej mgły kon- tury budowli Starego Miasta i przywołuje optyczne wrażenia. I jak za każdym razem – tworzy niepowtarzalny nastrój.
Małgorzata P sterer, Rozsypane korale, Wydawnictwo SIGNO, Kraków 2018.
96 LiryDram kwiecień–czerwiec 2018


































































































   96   97   98   99   100