Page 55 - 07_LiryDram
P. 55

No, Elli,
nakarm świnkę!
Christos Ikonomu
przekład Beata Żółkiewicz-Siakantaris
Czyści maruli. Ma dwadzieścia euro na przeżycie całego tygodnia i stos rachunków na blacie kuchennym. Ale jest
piątkowe popołudnie, najlepsze w tygodniu i Elli Draku czyści w zlewie sałatę maruli, ulubioną z powodu jej delikatnego białe- go serca. Odrywa po jednym liściu i każdy z osobna uważnie pod bieżącą wodą opłu- kuje i głaszcze i obcina jego poczernia- łe końce albo te z brązowymi dziurkami, a potem łagodnie otrząsa każdy liść z wody i odkłada do miski.
Uwielbia czyścić maruli. Odrywać jej wiel- kie zielone liście i opłukiwać każdy z osob- na. Zbliżając się powoli do środka sałaty napotykać jej coraz bardziej delikatne, co- raz bardziej bladozielone listki, które wy-
dają się błyszczeć nienaruszone czasem. Jakby rozpakowywała powoli, z uwagą i w napięciu oczekiwania, prezent zawi- nięty w papier o wielu odcieniach zieleni. W końcu trafia do serca sałaty i jej własne serce rośnie na widok świeżutkich listków, białych kruchych listków. Serce maru- li jest małym cudem, dobrze ukrytą ta- jemnicą, chronioną przed czasem i przed jego rozkładem. I podoba się Elli myśl, że cokolwiek stało się wczoraj, ilekolwiek pieniędzy wczorajszej nocy straciła i co- kolwiek wydarzy się jutro i w kolejnych dniach, ilukolwiek Sotirisów przewinie się przez jej życie niczym zdobywczy wojow- nicy czy też niczym prześladowani ucie- kinierzy, serce sałaty, jej środkowe liście,
kwiecień-czerwiec 2015 LiryDram 53


































































































   53   54   55   56   57