Page 33 - 12_LiryDram_2016
P. 33

Julian Przyboś Pojutrze
To miejsce na Ziemi, które biorę w oczy, otwieram ramiona szeroko – najszerzej,
jasno – najjaśniej,
wielkie, rozłożyste, piękne
z różowymi stokami gór, z pochodami cyprysów, z morzem i okrętami
zamieni się w obrazy pamięci, w zjawy wyobraźni,
w przeczucie
w wielkim – większego, w pięknym – piękniejszego,
w rozłożystym – nieobjętego:
w natarczywe nic.
____________________ ______________
Na nim na początku nie było, ale na końcu bez niego będzie słowo.
Katedra jest biała
Chcę zanurzyć się w mowie – moim zdrowiu lepszym, w jej tętno ze serc wielu bijące wsłuchany.
I widzę się na moście powietrznym – w podróży, jakbym przelewał z Wisły do Sekwany,
z Sekwany do Wisły
najpłynniej wymówione dwa języki wierszem: ucichłe w echu – lointain – zwrotki poematu,
ja zaczynam go, zmieniam...
...do tego miejsca ciemnego ze słychu,
a tak – nad wyraz – jasnego z widzenia (jakby na nim rosło
szare z nazwy po cichu, a różowe z kwiatów to imię polne róży:
szepszyna)
do Quai de l’Archevêché.
lipiec–wrzesień 2016
LiryDram 31


































































































   31   32   33   34   35