Page 11 - 10_LiryDram_2016
P. 11
Krzysztofie, znamy się już od długiego czasu. W jaki sposób chciałbyś bym Ciebie przedstawił? Kim jesteś w życiu i litera- turze? Jak widzisz obecnie swoją postać i swoją literacką karierę?
– Zbyszku, dziękuję za pytanie, które doty- czy wielu problemów. Zostałem urodzony 2 maja 1936 roku bez mojej zgody i dlate- go uważam, że mam prawo do eutanazji. Wspomniana data urodzenia dała mi moż- liwość przeżycia całej okupacji niemieckiej i całego tragicznego oraz niepotrzebnego, według mnie, Powstania Warszawskiego, z powodu którego zostałem zmuszony do peregrynacji i zamieszkania na wsi, a na- stępnie powrotu do Warszawy. Potem był stalinizm, odwilż, okres związany z hasłem „Polak potrafi”, stan wojenny, wygrane wy- bory do sejmu i na koniec III RP z całko- witym lekceważeniem literatury, a szcze- gólnie poezji. Dlatego odpowiem ci, że nie wiem kim jestem w literaturze, a swojej kariery w niej nie widzę. Napisałem nato- miast kilka książek medycznych, które oka- zały się ważne. Nawet otrzymałem za nie Indywidualną Nagrodę Ministra I Stopnia i to jest ważne i liczy się dla mojej kariery. Gdybym sam sobie nie wmówił, że jestem poetą to byłbym znanym endokrynologiem, seksuologiem i teraz sobie świetnie żył.
Jak to się stało, że posiadając zaintereso- wania, zdecydowanie jak twierdzisz, hu- manistyczne zrobiłeś karierę jako profesor nauk medycznych i sławę przyniosła Ci medycyna?
– Moja mama powiedziała kiedyś, że mogę iść nawet do cyrku, a jak dorosnę i będę dojrzałym mężczyzną ona mi grosza nie da. Miałem wtedy 16 lat. Ojciec był też le-
karzem i wybór w tych czasach kierunku studiów dla syna wydawał się przesądzo- ny. Mogłem się zająć kardiologią, ale w tej dziedzinie podobnie jak w innych wszyscy już wszystko wiedzą i szukają co najwyżej jakichś anomalii, a mnie pociągały nowości i rzeczy niezbadane. Gdy kończyłem medy- cynę, to zagadnieniem zupełnie nieznanym była sprawa chromosomów. Nie wiedziano nawet ile jest chromosomów 46 czy 48. I ja zająłem się tą sprawą, ponieważ nie chcia- łem powtarzać tego co wszyscy. Wiedzia- łem o chromosomach tyle samo co każdy profesor, czyli prawie nic. Dzięki temu bar- dzo szybko poszedłem do przodu w nauko- wej karierze, w ramach medycyny i pisząc o zagadnieniach w ramach genetyki byłem nowatorem, co zostało docenione. I mnie ta dobra fala doprowadziła do tego, co bardzo rzadko udaje się, bo otrzymałem Nagrodę pierwszego stopnia indywidualną, a w tej dziedzinie przyznawane są nagrody da- wane zespołom badaczy lub grupom osób zajmujących się daną dziedziną. A ja sam potrafiłem zrobić badania, analizy i byłem z tego bardzo dumny. Był to najszczęśliw- szy okres w moim życiu, wtedy poznałem też swoją przyszłą żonę Hanię. Po przy- znaniu nagrody szybko zorientowałem się, że nic z tego dalej nie będzie i urządziłem sobie gabinet literacki, w którym czytałem poezję Eliota i zaczęły się te moje pierwsze jego przekłady.
Czy mógłbyś coś bliżej powiedzieć o tym swoim odejściu od medycyny do poezji? Czy poznałeś innych twórców lekarzy i czy łączyły Cię z nimi jakieś związki?
– Nie chce się w to wierzyć, ale rozumiesz, po prostu położyłem lachę na to wszystko.
styczeń–marzec 2016 LiryDram 11