Page 117 - 10_LiryDram_2016
P. 117

Niedawno znowu dosłownie nie pozna- łem własnej sztuki w Poznaniu – zrodziła się z niej akonstrukcyjna marmelada re- alistycznych nonsensów w interpretacji jednego reżysera. Są granice tożsamości pewnego utworu samego ze sobą, któ- rych reżyser przekroczyć nie może.
Dziesięć lat później do próby zrealizowa- nia Metafizyki powraca sam autor – za- kłada w Zakopanem Towarzystwo Teatru Niezależnego i ósmego czerwca 1938 roku pod kierunkiem Tadeusza Langiera rusza- ją pierwsze próby. Jednak i tym razem do premiery nie dochodzi z podobnych powo- dów jak poprzednio. Kolejne przedstawienia były wystawiane już po śmierci dramatur- ga – jedne mniej drugie bardziej udane. Do Zakopanego spektakl powrócił dopiero sie- demdziesiąt sześć lat po śmierci autora.
W trzydziestą rocznicę urodzin Teatru Wit- kacego i sto trzydziestą samego Stanisła- wa Ignacego Witkiewicza – 24 lutego 2015 roku – na deskach zakopiańskiego teatru miała miejsce premiera Metafizyki dwugło- wego cielęcia. Spektakl w reżyserii Andrze- ja Dziuka, ze wspaniałą scenografią Rafała Zawistowskiego robi niezwykłe wrażenie i stawia przed widzem trudne, metafizyczne pytania. Główny nacisk został tu położony na pytania, które zadaje sobie Karmazy- niello – Hamlet – „kim jestem?”, „dlaczego jestem?”.
W zakopiańskiej insceniza- cji postać głównego bo- hatera grana jest przez dwóch aktorów – Piotra Łakomika (młody Kar- mazyniello) oraz Krzysz- tofa Łakomika (stary Kar- mazyniello). Dodatkowym
niuansem jest tutaj fakt, że wymienieni aktorzy to w rzeczywistości syn i ojciec. Dzięki takiemu zabiegowi reżyserowi udało się podkreślić pewną dychotomię głównego bohatera – młodszy jest bardziej porywczy, emocjonalny, z kolei starszy – bardziej re- fleksyjny. Sam Andrzej Dziuk mówi o tym
w
ten sposób:
Jest Hamlet impulsywny i Hamlet kon- templacyjny czy refleksyjny. Wydawało mi się, że w tej dosyć zawiłej historii ciekaw- sze będzie położenie głównego nacisku na Hamleta czyli na Karmazyniella, na jego skomplikowaną osobowość, na jego dwoistość, rozbicie. Po drugie jest jakiś rodzaj smutku, kiedy Hamlet stary patrzy na siebie młodszego, na siebie miotają- cego się, nierozumiejącego, krzyczące- go na Matkę, na siebie, który nienawidzi tego ojca, który go wychowuje, który go musztruje, który w tej naszej interpreta- cji jest właściwie dyktatorem (trochę na wzór swojego prawdziwego ojca, który bardzo formował jego osobowość, dawał mu pewne poczucie wolności, ale równo- cześnie miał bardzo określone wymaga- nia wobec niego: kim ma być w życiu, jaką ma mieć postawę moralną i artystyczną). I tutaj Mikulini jest taką postacią, która go
bardzo zdecydowanie ogranicza. I pa- trzy ten stary Hamlet na siebie młodego i jest taki moment głębokiego smutku, a rów- nocześnie trzyma za rękę umarłą Matkę. Wydawa- ło mi się to ciekawsze niż pójście tylko za tym impulsem pierwotnym, tzn. Hamletem miotają-
cym się.
styczeń–marzec 2016 LiryDram 117


































































































   115   116   117   118   119