Page 86 - 10_LiryDram_2016
P. 86
go porte-parole jest wysoką utopią albo wręcz mitem literackim, który w pewnym sensie „zaczadza”, wirtualizuje świado- mość bohatera? Może dzisiejsza współ- czesność i epika poetycka to konfliktowe małżeństwo, a poemat poświęcony trans- formacyjnemu „tu i teraz” jest nierealnym ideałem? Fantomem tradycji, a nie żywą tradycją?
– To, co powiedziałeś, jest dla mnie jako poety nieważne. To domena krytyków i nie muszę się nad tym zastanawiać. Przypo- mnę ci kodę jednego z wierszy: „w Poema- cie musi być poeta wolny / jak wiersz bez przymusu zobowiązań, / nawet bez umowy o partnerskim związku”.
No właśnie, ale czy poeta wolny od zobo- wiązań, w tym od powinności wobec życia zbiorowego i historycznego, jest dobrym kandydatem do Poematu? W końcu, aby wyrazić ducha własnych czasów, twórca musi być w związku partnerskim z polis i demos swojej współczesności. Niekoniecz- nie związku udanym, niech będzie nieufny, burzliwy i pełen rozstań. Musi przestrzegać obowiązujących tradycji i zasad.
– Wiem, wszyscy mi to powtarzają, łącznie z żoną. Ale jak twierdzą moi przyjaciele, jestem osobą, która nie lubi przestrzegać zasad, bo zasady nie pozwalają być sobą jako „osobą osobną”. Mimo to nigdy nie uciekałem od realizacji w wierszach powin- ności związanych z funkcjami poezji takimi jak utrwalaniem tradycji i prawdy, przed- stawienia ich nawet w formie żartu. Poezja zawsze była dziedziną arystokratyczną i moim zdaniem, pisząc dzisiaj Wiersz, pa- miętajmy, że on musi pozostać Wierszem również za 10 lat.
I tutaj, jak przypuszczam, dochodzimy do sedna problematyki literackiej Twego naj- nowszego tomiku. Dzisiejszy poeta z jed- nej strony sięga do tradycji (epos jako ideał poematu), ale z drugiej jego emancypacja z konwencji i zobowiązań wobec tradycji, jak również odzwierciedlanie bezkształt- nej, bo wytrąconej z pamięci, późnej nowo- czesności sprawiają, że może w najlepszym razie posługiwać się resztkami eposu, pra- cować na jego ruinie. Twoja książka byłaby w takiej perspektywie opowieścią o nie- możności stworzenia dzieła poetyckiego na miarę własnych czasów, porażką artystycz- ną bohatera poety, ale – co mocno podkre- ślam – osiągnięciem twórczym Zbigniewa Milewskiego.
– Nie nazwałbym tego porażką poety obec- nego w Poemacie. On jest „wpisany” w dzi- siejszy świat, przyrodę i zwyczaje oraz obo- wiązki narzucone mu przez współczesność, by przeżyć. Nie ma nawet komfortu jak poeta Miłosza, by wiedząc, że za chwilę nastąpi ko- niec świata, dokończyć uprawę ogródka. Dzi- siaj wszystko dzieje się szybko i to, że uwa- żasz, iż można tu mówić o próbie poematu, wynika z realnego życia poety i jego poczucia obowiązku utrwalania w wierszach codzien- ności i wypracowywania nowej tradycji.
Podobnie, Drogi Zbyszku, jak to, że w dzi- siejszość momentu twórczego wpisane są ślady epiki poetyckiej, ale są one echami martwej tradycji, należą – jak sądzę – do poetyckiej hauntologii. I tak oto dobiegli- śmy do końca. Dziękuję Tobie za rozmowę i szczerze gratuluję nowej książki.
– Ja też dziękuję i cieszę się, że mogliśmy współpracować przy promocji Poematu bez pamięci w Domu Literatury.
86 LiryDram styczeń–marzec 2016