Page 16 - LiryDram_15-2017
P. 16
bo ona bawi się ze mną. Natomiast moje wiersze są krótkie, emocjonalne, senten- cjonalne, chcę mówić prosto, żeby prosto można było mnie zrozumieć. Przez wiele lat na różnych scenach Krakowa i Polski, a także poza jej granicami, wsłuchuję się w to, co mają do powiedzenia w piosence inni, w szczególności zaś w piosence au- torskiej. Nieraz zabieram fragmenty tych piosenek, które we mnie zapadły, jednak co do zasady zostaję zawsze przy własnym stylu, w nim czuję się wolna. Wzajemna inspiracja twórcza jest niezbędna, kontak- ty, podpowiedzi, przyjaźnie, ciągłe pozna- wanie nowych przestrzeni, nieustanne za- nurzanie się w poezji, która jest falą do- znań i zaskoczeń, że można jeszcze inaczej widzieć i pojmować.
Jacy twórcy, zwłaszcza kobiety, są dla cie- bie istotni i jak wpływali na ciebie?
U mnie zaczęło się wszystko od Emila Zega- dłowicza, moja wadowicka rodzina ze stro- ny mamy była zaprzyjaźniona z tym pisa- rzem i poetą i tak się zdarzyło, że to wła- śnie mnie, jeszcze jako małej dziewczynce, została podarowana jego książka poetycka Pokosy. Wybór poezyj 1907–1932 wydana w Wadowicach w 1933 r. z okazji 25-lecia pracy twórczej, z dedykacją Halszki Zega- dłowiczowej, żony poety, dla mojej ciot- ki Wisi Ludwikowskiej. Jak wspominam to dzisiaj, myślę, że chyba to było jakieś pro- rocze przesłanie, bo pierwszą moją poważ- ną książką były Zmory Zegadłowicza, któ- ra mnie pochłonęła. Dopiero po latach się- gnęłam po jego poezję, a ta była dla mnie niezrozumiała, jednak podpowiedziała mi, że istnieje taka forma jak wiersz, i to by- ło odkrywcze i najważniejsze. Czasy mo-
jej młodości to fascynacja poezją Jesienina, Achmatowej, Cwietajewej, Błoka, a potem piosenki Wysockiego i Okudżawy. Równo- cześnie sięgałam do Gałczyńskiego, który dla mnie w poezji jest ponad wszystkimi, a potem Tuwim, Leśmian, Asnyk, jeszcze Apollinaire, Goethe. Wtedy też w moich poszukiwaniach pojawiły się Maria Pawli- kowska-Jasnorzewska, Halina Poświatow- ska i niezwykła nie tylko w tekstach piose- nek, ale także w poezji Agnieszka Osiecka, i wreszcie usłyszałam piosenki Jana Jaku- ba Należytego i to właśnie z jego tekstami i muzyką przeskakiwałam przez kałuże lo- su i do dzisiaj przyjaźnimy się i często jest gościem mojej Sceny ATA w recitalach au- torskich, tak samo jak ukochani Skaldowie – Andrzej i Jacek Zielińscy i wielu innych krakowskich piosenkarzy.
Czy dostrzegasz różnice między „twórczo- ścią kobiecą” a tą, której autorami są męż- czyźni? Odnoszę wrażenie, ze w ostatnim okresie kobiety bardzo się odcinają i sta- rają podkreślić swoją odrębność. Czy dzi- siaj jest możliwy sukces kobiety na scenie i w literaturze?
Dla mnie nie istnieje pojęcie twórczości ko- biecej, wszystko mi jedno, kto pisze, jeśli tylko to jest mądre i piękne pisanie. Jeśli kobiety chcą podkreślić swoją odrębność, to mają do tego prawo, tylko moim zda- niem takie rozróżnienie nie ma sensu, bo będąc od tylu lat w środowisku poetyckim, przekonałam się, że mężczyźni potra ą pi- sać miłosnym powiewem najdelikatniej i najczulej.
Natomiast sukces kobiety na scenie i w li- teraturze to wielce złożony problem. Zale- ży na pewno od jej twórczego dorobku, ta-
14 LiryDram kwiecień–czerwiec 2017