Page 60 - LiryDram_15-2017
P. 60
doskonale rozumie, że każda biogra a jest jakąś odpowiedzią na ciągle żywy i nie- wygasły głód opowieści. Po drugie z całą pewnością doskonale zdaje sobie sprawę z pewnej literackości swojego tekstu, a za- biegi narracyjne, które stosuje, odwołują się do dobrych tradycji powieściowych. Oto drobny wyjątek tekstowy (s. 280):
W połowie czerwca Mickiewicz pojechał do Paryża spotkać się z Klaudyną Potoc- ką, która zjawiła się na krótko w mieście. Czekał tam na niego list od Odyńca z in- formacją, że Celina Szymanowska wyje- chała właśnie z Drezna i jest w drodze do Paryża. Kilka dni później „źle ubrana” panna Szymanowska wysiadła z dyliżan- su, „bez tchu, zakurzona po podróży” – po to, żeby odnowić znajomość z męż- czyzną, którego przyjechała poślubić.
Jest to ostatni fragment jednego z rozdzia- łów, wprowadzający klauzulę i zawieszenie, zapowiadający jeszcze bardziej intrygujące perypetie i zwroty akcji, tak jak wtedy gdy narrator Flauberta ni stąd, ni zowąd infor- muje czytelnika, że gdy pod koniec marca małżeństwo Bovary wyjeżdżało z Tostes, Emma była w ciąży. Montażowe i scena- riuszowe cięcie znane dziś widzom lmów i seriali.
Jest więc książka Koropeckiego opowieścią o Mickiewiczu, ale może przede wszyst- kim o człowieku, który cały czas znajdo- wał się w wirze wielkich wydarzeń. Gdzie postawił stopę, tam zaraz coś się istotne- go działo, tam zasiany zostawał jakiś du- chowy i społeczny ferment, który wybu- chał raz to z mniejszą, raz to z większą si- łą. Analizuje się tu, i owszem, teksty li-
terackie Mickiewicza – poety, sporo miej- sca poświęca się jego darowi improwiza- torskiemu, którym czarował salony, ale w gruncie rzeczy jest to przede wszystkim opowieść o Mickiewiczu działającym. Ta- ki porządek biogra i, nie ukrywajmy, czy- ni ją też znacznie bardziej przystępną dla odbiorcy zagranicznego, zwłaszcza ame- rykańskiego, który czytając biogra ę Mic- kiewicza, czyta jednocześnie historię Eu- ropy i zmian w Europie. I czyta również długą listę, znanych poza kontekstem czy- sto słowiańskim, nazwisk wielkich poetów, lozofów, polityków, działaczy, rewolucjo- nistów itd. Nie przypadkiem zresztą sporo miejsca poświęca się znajomości Mickie- wicza z Jamesem Fenimore’em Cooperem, a także relacji (zapewne i o charakterze seksualnym) poety z Margaret Fuller, dziś uznawaną za czołową przedstawicielkę pierwszej fali amerykańskiego feminizmu – oczywiście czyni to książkę tym bardziej interesującą dla odbiorcy za oceanem. Na- wiasem mówiąc, całe to szaleństwo to- wianistyczne (jak zdaje się to przedsta- wiać Koropecki) wydaje się właśnie bardzo amerykańskie i powinno być dobrze rozu- miane w kraju tak rozwarstwionym religij- nie, w kraju, któremu z pewnością nieobce jest zjawisko sekciarstwa. W każdym ra- zie, nawet jeśli będzie w tym sformułowa- niu jakaś przesada, dałoby się powiedzieć, że cechował się Mickiewicz doskonałym wyczuciem wszystkiego tego, co z punk- tu widzenia ówczesnego życia umysłowe- go było lub mogło się okazać znaczące. Ale poniekąd było to również konsekwen- cją faktu, że Polska, formalnie nieobecna na politycznej mapie, wpisywała się w te same nurty i tendencje, które znane by-
58 LiryDram kwiecień–czerwiec 2017